Feng-Shan Ho był dyplomatą Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin. Początkowo pracował w tureckiej ambasadzie, ale na dwa lata przed wybuchem II Wojny Światowej skierowany został do objęcia urzędu sekretarza chińskiego poselstwa w Wiedniu. Kiedy Austria została zaanektowana przez nazistowskie Niemcy, Ho został konsulem generalnym.
W tym czasie w Austrii mieszkało przeszło 200 000 Żydów, a ich sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz bardziej dramatyczna. Jedyną możliwością wyemigrowania było posiadanie wizy wjazdowej do innego kraju. Było to dodatkowo utrudnione faktem, że większość państw Europy, a także USA, Kanada oraz Australia, na mocy postanowień konferencji w Evian, odmówiła wjazdu na swoje terytoria osobom narodowości żydowskiej.
Ho, działając wbrew swoim przełożonym, postanowił pomóc Żydom i zaczął wydawać im wizy wjazdowe do Szanghaju. W pierwszych miesiącach sekretarz umożliwił ucieczkę z Austrii 2000 osób. Do momentu swojego powrotu do Chin, Ho wydając wizy, uratował wiele tysięcy Żydów (do dziś nie określono jaka dokładnie mogła być to liczba).
Niemiecki biznesmen specjalizował się w kontaktach handlowych z państwami skandynawskimi. W 1932 roku wstąpił do nazistowskiej partii i zaczął pracę jako attache w kopenhaskiej ambasadzie Niemiec. Współpracował z duńskim reprezentantem Gestapo – Wernerem Bestem. Ten w zaufaniu powiedział mu o szykowanej łapance wszystkich duńskich Żydów i planie wywiezienia ich do obozów koncentracyjnych.
Duckwitz pojechał do Berlina i próbował użyć swych znajomości do anulowania tej masowej deportacji. Bezskutecznie. W tej sytuacji, biznesmen nie zawahał się zaryzykować – udał się do Sztokholmu, gdzie spotkał się ze szwedzkim premierem Perem Albinem Hanssonem i poprosił o przyjęcie żydowskich uchodźców. Polityk odpowiedział pozytywnie na apel Niemca.
Duckwitz czym prędzej ruszył z powrotem do Danii, aby poinformować o tej akcji polityka – Hansa Hedtofta. Ten spotkał się z najważniejszymi rabinami, którzy wkrótce szybko rozpuścili wieść o zbliżającej się „przeprowadzce”. W ciągu dwóch miesięcy do Szwecji, ukrytych w handlowych statkach, trafiło prawie 7000 Żydów.
W dniu planowanej łapanki Niemcy ze zdumieniem stwierdzili, że w całej Danii mieszka jedynie 500 osób narodowości żydowskiej – w większości starców i osób chorych.
Tymczasem Duckwitz, nikomu nie mówiąc o swoim dokonaniu, wrócił do dyplomatycznych obowiązków.
Franka Foleya z pełną odpowiedzialnością można by nazwać „brytyjskim Schindlerem” z lekką domieszką Jamesa Bonda. Dlatego warto przytoczyć co ciekawsze fragmenty z jego życiorysu.
Ten trzeci syn irlandzkiego kolejarza był młodzieńcem wyjątkowo utalentowanym, szczególnie w uczeniu się obcych języków – w trakcie swojej edukacji dużo jeździł po Europie i dość szybko opanował język francuski i niemiecki.
Akurat studiował filozofię w Hamburgu, gdy wybuchła I Wojna Światowa. Foley musiał czym prędzej uciekać z wrogiego kraju. Zdobył wojskowy mundur i przedarł się przez Niemcy aż do Holandii, udając pruskiego oficera. Na granicy wymienił swoje ubranie na cywilne ciuchy i dzięki pomocy pewnego księdza poznał rybaka, który przetransportował go swoją łodzią do Holandii. Stamtąd już bez trudu wrócił do ojczyzny. W 1917 roku wstąpił do armii i jako kapitan trafił do Francji. Podczas jednej z bitew został ciężko ranny i musiano go deportować z powrotem do Wielkiej Brytanii.
Po wojnie Foley trafił do słynnego brytyjskiego wywiadu – Secret Service. Pracował jako członek małej grupy odpowiedzialnej za rekrutację nowych szpiegów i agentów na terenie Europy oraz tworzenie sieci kontaktów między nimi a główną centralą. Ostatecznie Foley osiadł w Niemczech, gdzie w dalszym ciągu wyszukiwał nowych pracowników i zdobywał tajne informacje dot. niemieckich projektów wojskowych. Aby nie wzbudzać podejrzeń, zatrudnił się jako berliński kontroler paszportowy.
Kiedy wybuchła II Wojna Światowa, Foley wykorzystał swoją pozycję do pomocy w ucieczce z kraju tysiącom Żydów. Ogromnie ryzykując, przepuszczał ich przez odprawę paszportową umożliwiając legalny wyjazd z Niemiec. Emigranci udawali się do Wielkiej Brytanii lub będącej pod brytyjską kontrolą Palestyny. Mówi się, że Frank Foley uratował w ten sposób ok. 10 000 osób.
Pracował jako sekretarz szwedzkiej ambasady w Budapeszcie. Wraz z dyplomatą Perem Angerem, Wallenberg wystawiał Żydom paszporty i przydzielał obywatelstwo, często też uciekał się do łapówek, aby zagwarantować im nietykalność.
Sekretarz wynajął też 32 budynki w Budapeszcie, którym nadał immunitetową ochronę. Wywiesił na nich szwedzkie flagi oraz tabliczki z napisami typu „Biblioteka” czy „Szwedzki Instytut Badawczy” czy „Szwedzki Czerwony Krzyż”. Zamieszkało tam ok. 10 000 Żydów.
Swoje pomysły na ochronę osób żydowskiego pochodzenia chciał w dalszym ciągu wprowadzać w życie już po wkroczeniu do Węgier Armii Czerwonej. Wallenberg chciał m.in. podzielić się z Rosjanami swoim projektem powojennego zatrudniania deportowanych Żydów.
Niestety, NKWD postawiło mu zarzut współpracy z USA i szpiegowania. Prawdopodobnie trafił do obozu na Syberii, gdzie zmarł w 1947 roku.
Raoul Wallenberg przyczynił się do uratowania 100 000 Żydów.
Akurat kończył medyczne studia na Uniwersytecie Józefa Piłsudskiego i szykował się do finalnych egzaminów, gdy wybuchła II Wojna Światowa. Został zaciągnięty do wojska, lecz szybko wpadł w ręce Rosjan. Uciekł z transportu jadącego na Syberię i... trafił w ręce Niemców, którzy odesłali go do obozu jenieckiego. Stamtąd jednak też dał dyla i wrócił do Warszawy. Pracował jako medyk w Polskim Czerwonym Krzyżu w Stalowej Woli. To tam wraz z kolegą doszedł do niezwykłego odkrycia – pewna nieszkodliwa bakteria daje w testach identyczne rezultaty do groźnego tyfusu plamistego.
Lekarze zaczęli więc zarażać pacjentów tą bakterią, a próbki krwi wysyłali następnie do Niemiec. Wkrótce Stalowa Wola uznana została za teren objęty epidemią, a naziści w popłochu stamtąd uciekli. W ten sposób zakończyły się łapanki, aresztowania oraz wywozy ludności do obozów koncentracyjnych.
Jako że epidemia tyfusu nie szła w parze ze zwiększoną śmiertelnością mieszkańców miasta, Niemcy zaczęli podejrzewać oszustwo i wydelegowali komisję w celu zbadania sprawy. Na szczęście niemiecki lekarz okazał się być osobą lubiąca do zajrzeć kieliszka – wkrótce dzięki „gościnności” obywateli miasta, którzy zorganizowali solidną „bibę” na cześć swych gości, komisarz zaległ pijany. Podczas gdy dochodził do siebie, dwaj przybyli z nim praktykanci zaprowadzeni zostali do miejsca, gdzie zgromadzono osoby rzeczywiście cierpiące na tyfus. Skacowany lekarz uwierzył im na słowo i wrócił do Niemiec. Była to pierwsza i ostatnia taka kontrola.
Łazowski ryzykował też własne życie udzielając pomocy Żydom z getta w Rozwadowie.
Dzięki symulacji epidemii, fałszowaniu lekarskich raportów oraz dodawania do próbek krwi fałszywych odczynników, uratował ok. 8000 Żydów.
Źródła: 1, 2, 3, 4, 5, 6
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą