K*wa, sytuacja przestała być zabawna.
Po tych wszystkich cyrkach na parkingu, łepek pojechał do szpitala, gdzie się poskarżył na zaburzenia widzenia, równowagi i inne dolegliwości i dostał kwit o niezdolności do pracy na 8 dni (osiem, *urwa).
Dowiedziałem się też kim jest jego ojciec (po znajomości bo jeszcze formalnie pisma nie dostałem), jest prokuratorem, a babcia (o której nie wspomniał) jest sędzią w stanie spoczynku i jakąś szychą w kolegium sędziów (czy jakoś tak, telefon dostałem po znajomości i całkowicie nielegalnie, więc o szczegóły trudno).
No i kochana prokuratura (absolutnie nie ojciec, żeby nie było żadnych podejrzeń) z urzędu wszczęła sprawę o pobicie. Działalność prowadzi w trybie błyskawicznym, bo gdy dziś pojechałem zrewanżować się człowiekowi od monitoringu, to usłyszałem, że już byli, nagranie zabezpieczyli, on już nie chce mnie znać i na oczy widzieć.
Teoretycznie mogę to mieć w dupie, mam podpisane oświadczenie dla TU o szkodzie i sprawcy, protokół od policjantów, że nie doszło do żadnych obrażeń w wyniku konfrontacji, ale jakoś mam wątpliwości co do naszego wymiaru sprawiedliwości.
Pewnie ten pierdel mnie ominie, ale nawet głupia grzywna skomplikuje mi życie, bo w papierach muszę być absolutnie czysty. Jak nie, to wylatuję na zbity ryj i nie ma żadnej dyskusji.
Pismo (wezwanie na przesłuchanie) dostanę najprawdopodobniej jutro, film trzymam jako zabezpieczenie swojej d*py, chyba jednak trzeba było zachować opanowanie i nie walić.
Popierdolone to wszystko, może sześciopak mnie uspokoi.
PS. Dziękuję from the mountains wszystkim, którzy chcieli przesłać mi coś słodkiego, albo ostrego
:tytezterefere you know ball, ball do metalu, pilnik jest mało skuteczny.