zajumane z reddita:
Przejechałem się dziś 50 km na rowerku, trasą przez las i wracałem do Białegostoku pod górkę taką.
Patrzę że budują za pieniądze niemieckiego podatnika nową ścieżkę rowerową, także warto się przejechać jak za swoje. Jadę, jadę i kombinuję że chujowe te niemieckie dotacje bo ten polbruk jest w chuj nierówny.
Prawdziwą przyczynę nierówności odkryłem dość szybko.
Otóż ścieżka rowerowa była do tego stopnia nowa że musiano ją wyrównać specjalnym urządzeniem znanym jako walec drogowy.
Ten walec był dość mały więc go odkryłem kiedy on zjeżdżał ze wzniesienia na które ja właśnie wjeżdżałem.
Ciekawa informacja na temat walców drogowych: ta część walcująca nie ma hamulców.
Takiego zwrotu jaki ja wykonałem zawodowi kolarze by się nie powstydzili.
Normalnie czułem się jak Indiana Jones w odzieży termoaktywnej.
Innym w takich sytuacjach staje całe życie przed oczami, drugim przypominają się nakazy religijne.
Mi przed oczami stanęła strona 148 Fizyki dla klas 8. prof. Maksymiliana Piłata, rozdział Bezwładność i przyspieszenie kątowe.
Stało tam że skoro obiekt A ważący szacunkowo półtora tony porusza się przed obiektem B ważącym sto kilo plus rower plus pizza... to obiekt B musi naprawdę szybko spierdalać.
Co też uczyniłem, zjeżdżając w epickim tempie na samym dole do rowu.
Operator walca objebał mnie za wejście na teren budowy pomimo, że żadnej tabliczki nigdzie nie było.
Postanowiłem kontynuować podróż nowo wyrównaną ścieżką, wychodząc z założenia, że teraz walec będę miał za sobą i mnie nie dogoni.
Nie przewidziałem tylko jednego
Że kierownik budowy zechce wypróbować równość ścieżki zjeżdżając po niej swoim Mercedesem. Wiem że to Mercedes bo ten celownik pojawia się do tej pory jak zamknę oczy.
Na szczęście Mercedes ma hamulce.
Więc dlatego programowo w dalszym ciągu hejcę wszystko co niemieckie.
źródło https://www.reddit.com/r/Polska/comments/8o2gez/co_ja_dzi%C5%9B_nie_prze%C5%BCy%C5%82em_ziomeczki/
Przejechałem się dziś 50 km na rowerku, trasą przez las i wracałem do Białegostoku pod górkę taką.
Patrzę że budują za pieniądze niemieckiego podatnika nową ścieżkę rowerową, także warto się przejechać jak za swoje. Jadę, jadę i kombinuję że chujowe te niemieckie dotacje bo ten polbruk jest w chuj nierówny.
Prawdziwą przyczynę nierówności odkryłem dość szybko.
Otóż ścieżka rowerowa była do tego stopnia nowa że musiano ją wyrównać specjalnym urządzeniem znanym jako walec drogowy.
Ten walec był dość mały więc go odkryłem kiedy on zjeżdżał ze wzniesienia na które ja właśnie wjeżdżałem.
Ciekawa informacja na temat walców drogowych: ta część walcująca nie ma hamulców.
Takiego zwrotu jaki ja wykonałem zawodowi kolarze by się nie powstydzili.
Normalnie czułem się jak Indiana Jones w odzieży termoaktywnej.
Innym w takich sytuacjach staje całe życie przed oczami, drugim przypominają się nakazy religijne.
Mi przed oczami stanęła strona 148 Fizyki dla klas 8. prof. Maksymiliana Piłata, rozdział Bezwładność i przyspieszenie kątowe.
Stało tam że skoro obiekt A ważący szacunkowo półtora tony porusza się przed obiektem B ważącym sto kilo plus rower plus pizza... to obiekt B musi naprawdę szybko spierdalać.
Co też uczyniłem, zjeżdżając w epickim tempie na samym dole do rowu.
Operator walca objebał mnie za wejście na teren budowy pomimo, że żadnej tabliczki nigdzie nie było.
Postanowiłem kontynuować podróż nowo wyrównaną ścieżką, wychodząc z założenia, że teraz walec będę miał za sobą i mnie nie dogoni.
Nie przewidziałem tylko jednego
Że kierownik budowy zechce wypróbować równość ścieżki zjeżdżając po niej swoim Mercedesem. Wiem że to Mercedes bo ten celownik pojawia się do tej pory jak zamknę oczy.
Na szczęście Mercedes ma hamulce.
Więc dlatego programowo w dalszym ciągu hejcę wszystko co niemieckie.
źródło https://www.reddit.com/r/Polska/comments/8o2gez/co_ja_dzi%C5%9B_nie_prze%C5%BCy%C5%82em_ziomeczki/