...Ukraińców szuka pracy i chyba szczęścia w Polsce?
Ostatnio zaczepiła mnie piękna, smukła, długonoga Ukrainka i pokazała mi taki tekst:
"Szukam pracy na 1-2 godzin dziennie. Mogę robić wszystko, nawet sprzątać."
Drugie zdarzenie: młody ok 30-letni Ukrainiec podszedł do mnie, gdy siedziałam na ławce i popijałam wodę po ćwiczeniach na siłowni i poprosił, abym dała mu się napić - też wcześniej ćwiczył.
A ja na to: tak z jednej butelki będziemy pić? A on na to: "tak." Trochę mnie to zdziwiło, bo sama jakoś nie miałam ochoty popijać z nim z jednej butelki, więc sobie jeszcze raz łyknęłam i oddałam mu resztę wody mówiąc, że może sobie wypić wszystko.
Do sklepu też ich coraz więcej przychodzi z całymi rodzinami - mają gest, bo pięciogroszówki, dwugroszówki i grosiki zostawiają na ladzie.
Także sporo ich chodzi po osiedlu. Często też ukraińska młodzież siedzi na ławkach, głośno się zachowuje. Popijają alkohol i palą papierosy.
A dziewczyny wszystkie, jakie widziałam mają mocny makijaż i obowiązkowo sztuczne rzęsy.
Do tego są naprawdę ładne, zgrabne i dobrze ubrane.
Gdy zapytałam czy podoba się im u nas, to odpowiedzieli, że tak , bo w Polsce jest czysto i bogato, i chcą tu zostać na stałe.

U mnie tylko prostytutki i tylko na chwilę.

I takich imigrantów to ja chcę, może mamy historyczne zatargi i burzliwą historię, ale nadal mamy wspólną kulturę, religię, wartości i moralność.
Nie wiem czemu unia nam zarzuca że nie przyjmujemy uchodźców, już przyjęliśmy ich ponad 2 miliony
Jedynie trzeba sobie nieco rosyjski odświeżyć by jakoś się dogadać

UPA-Ł

Ta, to bardzo pracowite chłopaki. Tak się rwą do roboty, że trzeba ich na siłę zatrzymywać.

Przy wschodniej granicy już od dawna. W miastach normą jest spotykanie Ukraińców czy Białorusinów w sklepach za ladą. Z męskiego podwórka to już dwa razy usłyszałem w miejscach publicznych jak nieznajome chłopaki umawiali się na weekendowe, grupowe wyjścia w kluby gdzie bawią Ukrainki, bo "niezłe są z nich żony".

:jez_z_lasu , z Ukrainek to nie wiem, z Rosjanek to

Meh, takie same żony jak z Polek. Sporo klientów z Białorusi otwiera teraz firmy na Podlasiu, z ich opowieści to niewielkie różnice w kobietach, tyle że bardziej odjebane chodzą.

:tomcat_tc , chyba tak, moja pogardza stylem Polek często się z nią kłócę, że u nich niewiele lepiej, bo choć nie popylają w komicznych dresach to chodzą w komicznych kieckach i taka tylko różnica.

W marketach coraz więcej Ukrainek pracuje na kasach.

Niech sobie pracują, w Niemczech zostaliśmy wyparci z pół przez Rumunów, za to na ciężarówkach (zwłaszcza na nocnych liniach na tak zwanych BDF-ach), co drugi to Polak. A język zna może jeden na pięciu.
W niczym mi obecność Ukraińców nie przeszkadza, skoro pracują legalnie, to my wszyscy na tym zyskujemy.

Na wsiach u rolników to oni są najlepszymi pracownikami. Nie dość, że się szybko uwijają, to jeszcze wręcz proszą o zmiany po 12 godzin, żeby więcej zarobić. I pracują na trzeźwo, bo im zależy na robocie. No, najwyżej z rana są czasem "wczorajsi", bo ich naszło na balangę wieczorną. A taki pan Kazio czy inny Stasio przyjdzie, zacznie narzekać, że cały dzień musi robić, bo go żona wysłała. Uchla się i trzeba go ewakuować z miejsca pracy, bo jeszcze wciągniętą kończyną maszynę uszkodzi i będą problemy. Przynajmniej takie wieści mam od rolniczej części rodziny.
Oczywiście skrajny przypadek, jest dużo naszych rodaków pracujących sumiennie, ale naprawdę mało kto chce pracować teraz w polu, zwłaszcza w małych wioskach, a jedzenie się samo nie wyprodukuje.

Nie mam nic przeciwko temu, że Ukraińcy tu pracują. Biorą pracę, na którą elektorat pisu ma wywalone, bo z socjalu wyciąga więcej. Do pracującego Ukraińca mam szacunek, a Polakiem - śmierdzącym nierobem i pisowcem - gardzę.

:carminqa chyba nie do końca, bo słychać narzekania, że do prac polowych i rolnych, nawet ukropy się nie garną, bo w innych branżach zarobią więcej. Choć nie przeczę. Ukrainiec pracujący okresowo u moich znajomych na fermie strasznie robotny i sumienny.

Nie rozumiem zatrudniania w sklepach, w kontaktach z klientem osób nie mówiących w języku polskim. To, że we własnym kraju nie można zrobić zakupów w języku ojczystym jest trochę dziwne.

To chyba zależy trochę od generacji. Starsi nawykli do ciężkiej pracy, młodzi natomiast, skażeni telewizją, niewiele różnią się od naszej młodzieży

:hubbabubba Może kwestia jak się trafi. Wujkowie nie narzekają póki co. Na pracowitych trafili.

Nie, zupełnie nie zauważyłem takiego zjawiska w mojej okolicy

:carminqa różnie z nimi bywa. U znajomego, który postanowił zatrudniać spawaczy zza wschodniej granicy, przewinęło się ich sporo. Bo albo nie potrafią spawać na poziomie polskiego pracownika (najczęściej całkowity brak estetyki pracy), albo zaczynają kombinować, jak się pewnie poczują.

:ethordin, mudżina sobie zatrudnij, podejrzewam że będzie podobnie

:hubbabubba Ukrainki są jednak ładniejsze, więc wcale na jedno nie wychodzi

Inna rzecz, że u mnie sprząta Ukrainka wyjątkowo tępa. Jej zaletą jest to, że nie kradnie. Jest natomiast tak głupia, że potrafi np. zepsuć deskę do prasowania...

O właśnie, ktoś z Wawy/okolic ma godną polecenia (niekoniecznie) Ukrainkę do sprzątania? Czesiek jakby co.

Ludzi zza wschodniej granicy - bardzo dużo. W sklepach na kasach już nie dziwią, bo to są ci, co podłapali trochę polskiego. Jak idę przez hipermarket robiąc zakupy, to od większości grupek nie-pakolskich i nie-azjatyckich dobiega częściej wschodnia mowa, niż polska. Ludzie, którzy rozkładają towar na półkach - dość często też ze Wschodu. Mam dwie budowy w sąsiedztwie - słychać z nich głównie ukraińskie disco i ruskie joby.

Moja "ciotka" (tak wynika z koneksji rodzinnych, a wiekowo, to ona ze trzy miesiące starsza ode mnie) z dalekiej Ukrainy, bo z Krzywego Rogu, mieszka we Wrocławiu. Pracuje, jako sekretarka w jakimś gabinecie kosmetycznym, umawia klientki. I już mówi dość dobrze po polsku. Zresztą umowę mamy taką, że ona do mnie po polsku, ja od niej po rosyjsku. W ramach ćwiczeń. Ale ona na co dzień ma więcej kontaktu z polakami, stąd postępy. A u mnie w Oławie, z racji tego, że tu i w okolicy kilka sporawych fabryk, to są dni, że w sklepach faktycznie częściej wschodnią mowę słychać.

Ostatnio usłyszałam taki śmieszny pogląd z którym pewnie ciężko będzie się zgodzić. Otóż podobno Ukraińcy to ludzie tacy sami jak reszta i dlatego bywają różni a wyrabianie sobie opinii na podstawie jednej /dwóch osób, które pracują u kuzyna szwagra sąsiada jest niezbyt miarodajne. Wiem, strasznie kontrowersyjna teza

:gogosiek
przegięłaś

We Wrocławiu ciężko znaleźć market bez ludzi stamtąd. Mnóstwo na magazynach, ci nawet nie próbują mówić do klienta po polsku, nieco lepiej jest z kurierami. A tak właśnie główny artykuł na stronie:https://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/coraz-wiecej-obcokrajowcow-pracuje-we-wroclawiu-znajomosc-jezyka-polskiego-nie-jest-wymagana,13200888/

Mnie tam szczerze mówiąc BARDZO irytuje nagminne ostatnio w Warszawie zatrudnianie w obsłudze klienta (knajpy, sklepy - zwłaszcza te z podawaniem, we w pełni samoobsługowych to nie przeszkadza, przecież w CF jakiś czas temu było sporo głuchych na kasie i było ok) Ukraińców z naprawdę słabo ogarniętym polskim. No do licha, niby tak, język podobny, ale jednak mocno różny! To ja, klient, mam się dwie minuty starać być zrozumiany, a i tak dostać niezgodnie z zamówieniem? Właścicielu, rekrutacja to nie tylko "kto przyjmie niższą pensję", ale i selekcja kompetencyjna!

Jest sporo prac, gdzie słaby polski nie przeszkadza. Niech biorą tymczasowo takie i się uczą, jeśli chcą do klienta. Jak już polski naprawdę dobrze rozumieją i mówią na tyle dobrze, że każdy rozumie bez wysiłku, można się przebranżowić. I wtedy się nie czepiam. To samo powinien robić rozsądny Polak na wyjeździe. Jesteś np. w UK bez angielskiego? To zmywaj, sprzątaj, buduj (najlepiej z szefem co najmniej dukającym po polsku), a nie pchaj się na kelnera czy sprzedawcę. Jak chcesz to, to podciągnij najpierw angielski.

Choć trochę smutno, że jest ten łańcuszek. Oni przyjeżdżają do nas "na zmywak", nasi jadą na zachód "na zmywak"... Spore są te nierówności.

Specjaliści to oczywiście zupełnie inna sprawa, bo w wielu branżach i tak angielski jest tak powszechnym standardem, że nieznajomość polskiego jest w pracy bardzo małą przeszkodą. Świat specjalistów w zaawansowanych branżach nie ma wyraźnych granic i mówi po angielsku.

Skąd te 85%? Pod każdym tekstem o nich jest mnóstwo komentarzy o niezbyt przytaczalnej treści... https://www.gazetawroclawska.pl/strefa-biznesu/wiadomosci/z-regionu/a/co-czwarta-firma-chce-placic-wiecej-ukraincom-niz-polakom-oprocz-wynagrodzenia-otrzymuja-tez-dodatki,13211963/

:ethordin Poczekaj, poczekaj, to tylko kwestia czasu...