zialena82 No i zidentyfikowałaś problem.Gdyby ta zmiana oznaczała wprowadzenie dla nich tych samych standardów i nadzoru, co dla reszty nauczycieli - nie ma problemu. Gdyby wprowadzała opcję, tzn. w zakresie obowiązków wychowawcy normalny nadzór, katechety nadal nie (tzn. np. dyrektor może na bazie negatywnej oceny odebrać katechecie wychowawstwo, ale ten nadal jest w szkole katechetą jeśli kościół się uprze) - no, niech będzie.
Ale to się nie uda. To będzie JEDYNY wychowawca, który w ogóle nie będzie pod kontrolą szkoły. Zrobi, co chce. Nie podoba Ci się to co robi? To nie zawracaj głowy dyrektorowi, bo on może tyle, co Ty, tylko dylaj do kurii. A od tej już ścieżki odwoławczej nie ma.
Fajnie? Super. Tylko po co w takim razie pchasz swoje dzieci do szkoły publicznej? Masz katolickie, tam je ślij. Ja bym wolał, żeby wychowawców i nauczycieli mojej córki nadzorował dyrektor. Jego gmina (kilka szczebli) i kuratorium (dalej minister, itp). W razie problemów na którymś szczeblu mam gdzie iść.
No i jak rozwiązana jest kwestia dzieci, które nie są zapisane na religię, a na wychowawcę dostaną katechetę?
PS: Tak, oczywiście. Może tu i ówdzie trafić się mądry, myślący. Taki, który zachowa dystans, nie będzie katechizował w roli wychowawcy. I to może działać. Tylko mówimy tu o systemie, a nie o indywidualnych przypadkach.