Kumpel z pracy się lada chwila żeni i zanim zorientowałem się, co mój mózg wyprawia, to już skończyłem opowiadać mu historyjkę. (A)
Jak miałem jakieś pięć lat, to mój ojciec siedział sobie na kanapie i kłapał skórzanym paskiem. Spytał, czy włożę tam palec. Włożyłem. Bolało. Od tamtej pory nie wsadzam paluchów w żadne niebezpieczne miejsca. Zwłaszcza w zimne złoto."
Ten sam kumpel niedawno uraczył nas opowieścią, że tylko dwie osoby go w życiu przepiły.
Jak prostak wciąłem się i nie dałem mu skończyć słowami "rozum i rozsądek".
Czytanie KM rozwija. Dlatego wolę czytać niż pisać Ale teraz dla odmiany będą moje pijackie przemyślenia. (Na trzeźwo nie publikuję postów. Jak ktoś mojego nicku nie kojarzy, to znaczy, że za rzadko piję.)
Pijacko, ale trochę poważniej:
Przysłali nam do fabryki (w 3G) nową koleżankę. Nie do końca nam i nie do końca koleżankę.
Nie do końca nam, bo nie do mojego zespołu. Do mojego pokoju na jakiś czas. Wsparcie z Chorwacji, a tu akurat jest tymczasowo wolne miejsce.
Nie do końca koleżankę, bo na moje oko to jest facet. Ma 2 metry, ma grubszy głos niż mój, męską twarz, tyle tylko, że ubiera się zdecydowanie bardziej kobieco, niż ja.
Rzecz jasna zaczęły się żarty, podśmiechujki itd. I nie planuję sobie tego odpuszczać. Ja jestem cham z zaścianka i mało chętnie otwieram się na to, czego do tej pory nie zaobserwowałem na własne oczy w przyrodzie.
Za to da się zauważyć jedną rzecz:
Kogo byśmy wcześniej "w gościach" nie mieli, to każdy starał się go zagadywać, wciągać w towarzyskie dyskusje, sprawiać, by poczuł się jak najbardziej jak u siebie.
A tu siedzi taki, kurwa, alien i nikt się do niego nie odezwie. Ani on do nikogo. Bo się boi, wstydzi, nie wiem. I mało mnie to interesuje. Naprawdę mało. Bo jak już mówiłem, jestem zaściankowy prostak tudzież cham. Szkoda mi chłopa, tudzież* kobity, ale nie na tyle, żeby wchodzić w jakieś głębsze relacje.
Ale zdarzył się kolega z pokoju. Kolega, który tego nowego człowieka, tymczasowo u nas, zabawia towarzysko, zagaduje, dba o jakąś atmosferę i relacje, spiwa razem kawy, herbaty itd. Kolega, który ma w dupie, czy te różnice między nowego człowieka wyglądem zewnętrznym i głosem, a nowego człowieka płcią (jak nam przedstawiono i wynika z imienia) wynikają ze zwykłego pierdolca, zaburzeń emocjonalnych, choroby psychicznej, czy też zwyczajnie z jakichś cięższych zaburzeń gospodarki hormonalnej. Bo niby jak nam to oceniać? Pozory często mylą. I z tego kolegi też będę żartował. Bo co w tym dziwnego? Przyroda. Małe, zielone i cholernie niesprawiedliwe. Jak baran będę szedł za stadem. Jedyne, na co się zdecydowałem, to powtórzyć te przemyślenia reszcie zespołu i kupić temu odważnemu dobrą flaszkę wręczając mu ją ze słowami: "Chłopie, będę sobie robił z ciebie jaja, ale doceniam, jaja masz większe, niż ja."
Tak, czy srak: My jesteśmy jeszcze słabo otwarci na przeróżne odmienności. Chociaż nieszkodliwe. Ów kumpel nie jest idiotą. Musi zdawać sobię sprawę z podśmiechujków. Ja jestem zamknięty na odszczepieńców, ale widzę i doceniam dobrą robotę, której nie jestem w stanie zrobić sam.
*Wiem, tudzież = oraz
PS. Popłynąłem z całością...
Jak miałem jakieś pięć lat, to mój ojciec siedział sobie na kanapie i kłapał skórzanym paskiem. Spytał, czy włożę tam palec. Włożyłem. Bolało. Od tamtej pory nie wsadzam paluchów w żadne niebezpieczne miejsca. Zwłaszcza w zimne złoto."
Ten sam kumpel niedawno uraczył nas opowieścią, że tylko dwie osoby go w życiu przepiły.
Jak prostak wciąłem się i nie dałem mu skończyć słowami "rozum i rozsądek".
Czytanie KM rozwija. Dlatego wolę czytać niż pisać Ale teraz dla odmiany będą moje pijackie przemyślenia. (Na trzeźwo nie publikuję postów. Jak ktoś mojego nicku nie kojarzy, to znaczy, że za rzadko piję.)
Pijacko, ale trochę poważniej:
Przysłali nam do fabryki (w 3G) nową koleżankę. Nie do końca nam i nie do końca koleżankę.
Nie do końca nam, bo nie do mojego zespołu. Do mojego pokoju na jakiś czas. Wsparcie z Chorwacji, a tu akurat jest tymczasowo wolne miejsce.
Nie do końca koleżankę, bo na moje oko to jest facet. Ma 2 metry, ma grubszy głos niż mój, męską twarz, tyle tylko, że ubiera się zdecydowanie bardziej kobieco, niż ja.
Rzecz jasna zaczęły się żarty, podśmiechujki itd. I nie planuję sobie tego odpuszczać. Ja jestem cham z zaścianka i mało chętnie otwieram się na to, czego do tej pory nie zaobserwowałem na własne oczy w przyrodzie.
Za to da się zauważyć jedną rzecz:
Kogo byśmy wcześniej "w gościach" nie mieli, to każdy starał się go zagadywać, wciągać w towarzyskie dyskusje, sprawiać, by poczuł się jak najbardziej jak u siebie.
A tu siedzi taki, kurwa, alien i nikt się do niego nie odezwie. Ani on do nikogo. Bo się boi, wstydzi, nie wiem. I mało mnie to interesuje. Naprawdę mało. Bo jak już mówiłem, jestem zaściankowy prostak tudzież cham. Szkoda mi chłopa, tudzież* kobity, ale nie na tyle, żeby wchodzić w jakieś głębsze relacje.
Ale zdarzył się kolega z pokoju. Kolega, który tego nowego człowieka, tymczasowo u nas, zabawia towarzysko, zagaduje, dba o jakąś atmosferę i relacje, spiwa razem kawy, herbaty itd. Kolega, który ma w dupie, czy te różnice między nowego człowieka wyglądem zewnętrznym i głosem, a nowego człowieka płcią (jak nam przedstawiono i wynika z imienia) wynikają ze zwykłego pierdolca, zaburzeń emocjonalnych, choroby psychicznej, czy też zwyczajnie z jakichś cięższych zaburzeń gospodarki hormonalnej. Bo niby jak nam to oceniać? Pozory często mylą. I z tego kolegi też będę żartował. Bo co w tym dziwnego? Przyroda. Małe, zielone i cholernie niesprawiedliwe. Jak baran będę szedł za stadem. Jedyne, na co się zdecydowałem, to powtórzyć te przemyślenia reszcie zespołu i kupić temu odważnemu dobrą flaszkę wręczając mu ją ze słowami: "Chłopie, będę sobie robił z ciebie jaja, ale doceniam, jaja masz większe, niż ja."
Tak, czy srak: My jesteśmy jeszcze słabo otwarci na przeróżne odmienności. Chociaż nieszkodliwe. Ów kumpel nie jest idiotą. Musi zdawać sobię sprawę z podśmiechujków. Ja jestem zamknięty na odszczepieńców, ale widzę i doceniam dobrą robotę, której nie jestem w stanie zrobić sam.
*Wiem, tudzież = oraz
PS. Popłynąłem z całością...