Nie ma dobrego serialu hard SF. Taka jest smutna prawda. Poza StarTrek, choć nie jestem fanem tej serii. Należy mu się miejsce na piedestale, mimo iż z ledwością wytrzymuje próbę czasu.
Firefly moim zdaniem jest słaby, choć często wymieniany jako "kultowy". Cienka fabuła, kiepskie aktorstwo, przewidywalna akcja, widać niski budżet.
BG niezłe pierwsze dwie serie, potem kaszana.
Babylon 5 to kalka StarTreka, poza tym zestarzał się bardzo.
Stargate - jw.
Dzień Tryfidów (miniserial) - bez żartów.
Co jeszcze? Cowboy Bebop? Under the Dome? Wojownicze Żółwie Ninja?!