Malowany człowiek I, Malowany człowiek II, Żamboch - recenzje książek.
Czytałem ostatnio:
Malowany człowiek I:
Chłopi Reymonta w wersji GORE.
Książka charakteryzuje się przede wszystkim ponurym klimatem. Losem bohaterów kieruje strach przed ciemnością i tym, co wraz z nią przychodzi. Konieczność szukania schronienia każdej nocy, przez wszystkich mieszkańców tego świata, wpycha nas w paranoidalne poczucie ciągłego zagrożenia. Od pierwszych stron powieści, nie można oprzeć się pokusie porównania do "Chłopów" W. Reymonta. Opisane są tu codzienne życiowe czynności "prostego ludu". Główni bohaterowie wywodzą się z nizin społecznych i w miarę upływu czasu pną się do góry. Różnicę pomiędzy powieścią Reymonta, a Petera V. Bretta stanowią: mniej dokładne przedstawienie relacji pomiędzy mieszkańcami osady oraz klimat ciągłej trwogi. Wiadomo, że wraz z nadejściem nocy ktoś zginie. To głównie klimat powieści odróżnia ją od innych pozycji z gatunku fantastyki. Książkę przeczytałem w jeden dzień i od razu szukałem informacji, kiedy zostanie wydana kontynuacja.
I jest! Malowany człowiek II:
Powstanie Kościuszkowskie Kosynierów skrzyżowane z brutalnością "Martwicy Mózgu"
W księdze pierwszej bohaterowie uczyli się, zdobywali umiejętności, dorastali. Teraz są mistrzami w swych fachach. Kiedy zapada zmrok, nie są już dłużej zwierzyną. Stali się myśliwymi!
Cudowna książka, akcja non stop, napięcie rośnie z rozdziału na rozdział i....koniec! Książka jest za krótka! Pół dnia zajęło mi jej przeczytanie. Nie jadłem, nie piłem, wstrzymywałem i do WC też nie poszedłem. Nie mogłem się oderwać! Nie pozostaje nic innego jak czekać na część trzecią!
Na koniec odpowiedź na pytanie:
DLACZEGO UWIELBIAM CZYTAĆ ŽAMBOCHA?
Moim zdaniem...Według mnie...Uwielbiam czytać...tak mocno, że czytam nawet Żambocha:) Dlaczego? Tworzy on Światy bez szlachetnych elfów, bez moralności, bez sumienia. Rządzi tam pieniądz, prawo silniejszego, zdrada. Gdyby brać opisy walk na poważnie, to wszystkie ściany budynków, przy każdej ulicy, w każdym mieście byłyby zbryzgane krwią. Drogi do miast też. I brzegi wód wszelakich. Zresztą wody są pewnie czerwone. Jedno jest pewne: autor jest z pewnością za brutalnym rozwiązaniem przeludnienia. Narzędziem kwestii ostatecznego rozwiązania nadmiaru ludzkości jest główny bohater. Główny bohater robi to od niechcenia, po prostu chce dobrze, a wychodzi jak zawsze. Zupełnie jak w życiu. To dlatego książka jest taka życiowa. Uczy nas wszystkich, Polaków i Czechów, jak należy rozwiązywać trudne problemy, dokonywać ważnych wyborów i której walucie być wiernym. Powieści Żambocha są ważną lekturą na czas Kryzysu i z pewnością niejednemu finansiście pozwolą go przetrwać.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą