Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Internauci mówią o tym, kiedy zrozumieli, że czas na nową pracę

39 411  
206   97  
Czasem jest to jakieś poważne nadużycie, a czasem po prostu wystarczy jakaś pierdoła, żeby walnąć drzwiami i nigdy więcej nie wrócić do pracy. Na FP „Beka z szefów – prawdziwe wyznania pracowników januszexu” internauci podzielili się swoimi historiami.

#1.



Ja w momencie, kiedy usłyszałam, że nie powinniśmy przeżywać i wymyślać, bo wypłata spóźnia się tylko o dwa dni i jutro zrobią przelew...

#2.

Kiedy źle się czuję w danym miejscu. Po prostu przychodzisz i czujesz się turbo źle.

#3.

Od kiedy zarobki nie wystarczały na życie, a firma mówiła, że podwyżki nie da, bo mamy wiele benefitów i darmowy transport i konkurencyjną stawkę na rynku, a w inflację mają wyjeb*ane. Dodam, że benefity takie jak w każdej innej firmie z wyższymi pensjami.

#4.

Kiedy patrzysz na kurwidołek i wiesz, że lepiej nie będzie.

#5.

Kiedy w pierwszej pracy usłyszałem, jak menadżerka restauracji tłumaczyła swojej asystentce, że ma się tak nie przejmować podwładnymi i ich stanem, bo ludzie to wyłącznie zasób i cyferki, które da się wymienić. Niby to oczywiste, ale jako zwykły pracownik, który miał na karku ogarnianie tabelek, sprzedaży, zamówień, dostaw, szkoleń i innych dupereli (a to wszystko za minimalną) poczułem, że to ten czas.

#6.



Kiedy biuro decyduje, że potrzebujesz urlopu, a ty go nie chcesz.

#7.

Przymusowe urlopy z dnia na dzień, wypłata wypłacana na raty, o którą trzeba się upominać, aby szefowa nie zapomniała, mycie toalet, mimo że było się na stanowisku biurowym, bo sprzątaczka może wynieść dane, wyjście punkt o 16.00 po ośmiu godzinach pracy nie jest mile widziane.

#8.

Kiedy usłyszysz, że w firmie jest rodzinna atmosfera.

#9.

Kiedy pracodawca zaproponował mi b2b, bo on będzie miał niższy ZUS przez dwa lata i on będzie płacił niższy podatek, bo ja będę wystawiał fakturę za usługę informatyczną i robił US w chuja, że jestem informatykiem (jest ryczałt podatkowy). „Dla mnie to żadna różnica, bo na rękę będę miał tyle samo”.
Oczywiście wypłata już od kilku lat zawsze spóźniona.

#10.

Gdy w dzień wypłaty całkiem na poważnie oświadczył, że firma nie przyniosła w tym miesiącu oczekiwanego zysku, więc obetnie mi wypłatę o POŁOWĘ. Po awanturze udało się odzyskać całość, ale więcej moja noga tam nie postała.

#11.

Po tym, jak przeleżałam 1,5 godziny na podłodze, bo było mi słabo. Pracowałam tam 5 miesięcy... Uciekłam od toksycznej atmosfery.

#12.



Kiedy usłyszałam, że jak przychodzę w zimie na 6 godzin dziennie, to nie opłaca się dla mnie ogrzewania włączać.

#13.

Gdy byłem chory i usłyszałem od współpracowników, że „szef” w pracy mówił im, że bezpodstawnie jestem na chorobowym.

#14.

Przykład 1:
Kiedy jako kierownik usłyszałem od prezesa spółki, że jak chcę zgodnie z przepisami organizować podwładnym czas pracy (a odpowiadałem za pracę kierowców ciężarówek), to powinienem się przenieść do pracy w policji.
Przykład 2:
Po ponad 5 latach pracy w jednej firmie poprosiłem o UoP (chodziło głównie o ubezpieczenie) i że chciałbym na umowie tyle, ile realnie zarabiam. W odpowiedzi usłyszałem, że chyba z konia spadłem, że nie zapłaci tyle, bo podatki, ZUS i inne, to będzie ogromna kwota i go nie stać. A jak tak bardzo chcę być ubezpieczony, to mi może dać UoP na 1/2 z najniższej krajowej, a resztę pod stołem, bo inaczej to go za drogo wyniesie.

#15.

Janusz wymyślił, że będzie trzeba renegocjować wynagrodzenie (miałem zarabiać mniej niż jak u niego zaczynałem kilka lat wcześniej).
Więcej nie trzeba mi było mówić.

#16.

Kiedy szefowa wydarła się na mnie, że czegoś za nią nie zrobiłam (nie informując mnie, że mam to zrobić).

#17.

Ja się zbierałem od dawna, bo ogólnie był burdel, ale czara goryczy przelała się, jak kupiłem samochód. Kiedy we wtorek powiedziałem, że w piątek mnie nie ma, bo muszę jechać do US (moje miasto powiatowe i mój US to 100 km od miejsca, gdzie pracuję), usłyszałem, że mam jechać w niedzielę, bo w sobotę muszę przyjść na nadgodziny.

#18.



Kiedy odszedł mój przełożony-mentor.

#19.

Kiedy pracowaliśmy na dworze przy +36 stopniach, a ta praca w ogóle nie była pilna i można było wykonać ją, kiedy będzie chłodniej. Spółka skarbu państwa, praca na torach. Wszystkie prace to prace na dworze, a ciule w biurach przy klimatyzacji siedzą i narzekają.

#20.

Przełożona powiedziała, że jak nadarzy się okazja, to mnie zwolnią. Na następny dzień mnie nie było.

#21.

Kiedy po 26271837 opóźnieniu tego typu złożyłam oficjalne pismo z ponagleniem, w którym pojawiło się słowo „sąd”.
Nagle dowiedziałam się, ile schrzaniłam przez ostatnie 3 lata, ile razy miałam ratowaną dupę, pierwszy raz dostałam paskiem z wypłaty pod hasłem „zobacz, ile tu jest opłat poza wypłatą” na japę, generalnie zostałam podsumowana tak, że zapytałam tylko: „to po co mnie trzymasz, skoro jestem taka beznadziejna”. Potem zaczął się festiwal zakłamania. Na koniec rozmowy usłyszałam: „muszę się zastanowić, jak miałaby wyglądać nasza współpraca, bo po tej sytuacji nie wiem”, a kiedy na kolejnym spotkaniu przy świadku złożyłam rezygnację bez zachowania wypowiedzenia na podstawie art. 55, nagle narracja była zupełnie inna. Ale już nie dałam się złamać, poprzednie spotkanie uświadomiło mi, że nie chcę wrócić. 10 miesięcy później jestem najszczęśliwsza w nowej pracy, w zdrowym środowisku, dostając wypłatę co do dnia, poznając uroki dużej firmy, gdzie przestrzega się zasad. I gdzie moja praca jest doceniana.
1

Oglądany: 39411x | Komentarzy: 97 | Okejek: 206 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

11.05

10.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało