Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Zabawa z bukmacherem w kotka i dwudniową myszkę

32 715  
174   90  
„Pieniądze szczęścia nie dają”. Dają, o ile są naprawdę potrzebne. Łatwo jest oceniać hazardzistę z punktu widzenia kogoś, kto nim gardzi bądź nie rozumie. Każdy jest kowalem własnego losu… No, chyba że jesteś naprawdę ch***wym kowalem.
Po co w ogóle się rozpisuję? Aby ostrzec. Nie przed bukmacherką, ale przed sposobem myślenia podczas grania i otępiającą wizją nagłego wzbogacenia. Szczerze mówiąc, mam tak dużo do przekazania, że nie wiem, czy nie rozbić to na kilka części. W tej części wyleję swoje przemyślenia. Jeżeli będzie potrzeba, to w kolejnej opiszę ogólne zasady gry. Jeżeli więc nie za bardzo będziesz rozumiał terminologii używanej w tej części, proszę o wybaczenie, że nie zacząłem od podstaw.

W bukmacherkę zacząłem się bawić cztery miesiące temu. Nigdy wcześniej o tym nie myślałem. Jeden czy dwóch kumpli czasami się chwaliło, że wygrało „dwa koła”, ale rzadko mnie to ruszało czy wręcz interesowało. Nadeszły trudniejsze czasy. Nagromadziło się wydatków (bądź przyszłych wydatków), które nie były w planach, a które znacznie nadwyrężyłyby budżet domowy. Nagle – olśnienie. Skoro inni wygrywają, to może i mnie się uda?



Na wstępie artykuł nie ma na celu ani lokowania, ani reklamowania, ani negowania wymienionych tu nazw serwisów bukmacherskich. Z przyczyn regulacji prawnych i innych nie będę podawał prawdziwych nazw serwisów, tylko zamienniki (łatwo będzie Wam odgadnąć, o które chodzi).

Dla kogoś, kto nigdy się w to nie bawił, pokrótce sprawa wygląda tak: zakładasz konto -> podajesz dane osobowe -> weryfikujesz swoje dane przez dokument osobowy bądź elektroniczny podpis -> wpłacasz depozyt. Ja zacząłem od Ubóstwa.

Dlaczego on-line, a nie w salonie? Bo wygodniej i szybciej. Możesz w ciągu 10 minut skopiować czy złożyć do kupy kilkanaście kuponów. W salonie trwa to dłużej. Zresztą będąc przed laptopem, wiesz, że w każdej chwili możesz doinwestować depozyt i ulokować go w kolejny kupon – fantastyczna pułapka…

Zaczęło się beznadziejnie. Uważałem, że schwytałem byka za rogi i dość szybko przegrałem pierwsze (niewielkie) pieniądze, absolutnie nie znając podstaw i praw rządzących w bukmacherce. Ochłonąłem, poczytałem, przemyślałem i znowu przegrałem. Z pomocą przyszedł kumpel, który gra od kilku lat. Wytłumaczył mi to i owo i tutaj zaczęła się prawdziwa hazardowa rozgrywka. Wydałem ostatnie 70 zł na dwa kupony z nadzieją, że tym razem się uda. Udało się. Pierwszy przyniósł wygraną rzędu 650 zł, drugi bodajże 340 zł. No kurde! Teraz to będę się tylko bogacił…


Myślicie, że gracz z czteromiesięcznym stażem nabył na tyle doświadczenia, że śmie pouczać lub przestrzegać innych? Ależ oczywiście, że tak.

Otóż moje przemyślenia, które niech będą przestrogą dla tych, co chcą zacząć grać:

- sukces = 90% szczęścia + 10% analizy/wiedzy/doświadczenia;

- zanim zaczniesz grać, zainstaluj sobie FlashScore czy SofaScore – aplikacje z wynikami wszystkich meczów wszystkich sportowych dziedzin dostępnych w bukmacherce;

- chcesz wygrywać cokolwiek? Zainwestuj najpierw w czas. Czytaj wywiady, analizuj wyniki, poprzednie spotkania, kontuzje, kartki, choroby zawodników, ich problemy rodzinne – dosłownie wszystko, co związane z daną drużyną bądź dyscypliną sportu. W innym przypadku pierwszy wzór będzie wyglądał inaczej: sukces = 99% szczęścia + 1% wiedzy (czyli prędzej zdrapiesz 14 zł w Szczęśliwej Siódemce);

- poznaj zasady i terminologię stosowaną w bukmacherce przy różnych dyscyplinach sportowych – nie obstawiaj meczu pod kątem remisu, nie widząc różnicy między „mecz bez remisu” czy „X1” (zwycięstwo gospodarzy bądź remis);

- zawsze bądź pewien co stawiasz. Kiedyś miałem kupon na 8 spotkań piłkarskich. Weszło 7. Ostatni nie wszedł, bo głupi źle przeczytałem i obstawiłem, że padnie powyżej 13,5 fauli w drużynie gospodarzy, zamiast w całym meczu… No załamka, bo 3200 zł przeszło koło nosa…

- Dwa największe serwisy bukmacherskie, czyli Ubóstwo i TnT na swoich stronach i w aplikacji oferują czat ogólny, na którym użytkownicy wymieniają się spostrzeżeniami i kuponami (możesz dowolny kupon skopiować, edytować pod siebie i obstawić z depozytu), rozmawiają o meczach itd… Nigdy tego nie czytajcie. Przez pierwszy tydzień grania można wejść, żeby ogólnie obyć się ze środowiskiem bukmacherskim i poznać wstępne zasady składania kuponów. I na tym koniec. Na Ubóstwie jest totalna gimnazjada. Przezwiska, pogadanki na poziomie przedszkola, kupony na kosmiczne kwoty, które nigdy nie wejdą itd. Dodatkowo pełno kiboli i fanów Legły… Na TnT pod tym względem lepiej, bo za wyzwiska i brak kultury ban. I o dziwo na TnT gra mnóstwo kobiet, którym dość dobrze idzie (głównie w temacie piłki nożnej i piłki ręcznej). Ogólna idea czatu jest taka, żeby się podłamać. Ludzie naprawdę wygrywają grubą kasę – nawet po kilkanaście tysięcy złotych. Dużo osób się żali, ile to są w plecy, jak się zadłużyły i że nie mogą się odkuć. Wśród tych wyzwisk, zazdrości i nienawiści do tych, co wygrywają, wrzuci ktoś kupon z nocy na NBA i NHL (mecze USA w koszykówkę i hokej na lodzie są głównie w nocy), który się zazielenił i pokazał kwotę wygranej 2700 zł. 6 meczów, wysokie kursy, wkład 50 zł. No krew cię zalewa. Ale najlepsi to są tacy, co to za 2 zł (wkład minimalny na kuponie) wygrywają 2200 zł, bo mieli „nosa”. Ręki opadowują… Czat to zło. To miejsce, gdzie cię upodlą, gdzie wyśmieją twoje kupony, gdzie wprowadzają w błąd i pokazują, jak bardzo jesteś mały. Ja łącznie z czatów skopiowałem około 150 kuponów. Weszły 2 (słownie DWA). Umiesz liczyć – licz na siebie, bo wszyscy dookoła są równie omylni co ty (no oprócz tych, co to z dwóch złotych robią ponad dwa tysiące…);


- nigdy nie płacimy innym użytkownikom za pomoc w układaniu kuponu (na czatach mnóstwo takich się reklamuje, 100% skuteczność itd.). Jeżeli byliby tacy dobrzy, to nie potrzebowaliby kasy od innych i sami by wygrywali na meczach – to czyści wyłudzacze i oszuści i nawet nie zdajecie sobie sprawy, ilu ludzi się na to nabiera;

- nie ma, nie było i nigdy nie będzie „pewniaków”. Nie ma czegoś takiego, że masz cztery mecze na kuponie, gdzie grają cztery topowe drużyny z Ligii Mistrzów z czterema niszowymi drużynami i ty obstawiasz na topowców. To się nigdy nie udaje. Tak było kiedyś. Teraz Ajax przy kursie 1.12 przegrywa z Alkmaarem przy kursie 12.5. Co to oznacza? Masz 10 zł. Stawiasz, że Ajax wygra (czysta wygrana, nie na bramki, kartki, rożne itd.) i możesz wygrać 11,20 zł. Stawiasz na Alkmaar i masz 125,00 zł wygranej. Ale kto postawi dychę na drużynę, o której nigdy nie słyszał? Ano właśnie. Gdybyś analizował, sprawdzał tabele i statystyki, to byś wiedział, że Ajax od trzech meczów nic nie gra i nieważne, że jest gospodarzem spotkania (gra u siebie, swój stadion, swoi kibice, motywacja, sracja itd.). Ten mecz w kuponie z siedmioma innymi meczami jako jedyny mi wtedy nie wszedł, a najgorsze, że miałem przeczucie, że Ajax Amsterdam da dupki…

- ano właśnie! Przeczucie... fantastyczna sprawa i nawet nie wiecie, jak często się sprawdza;

- wiele osób twierdzi, że piłka nożna jest nieobliczalna i najgorsza/najtrudniejsza w obstawianiu. NHL, NBA, tenis stołowy to są dyscypliny nieobliczalne. Wyobraźcie sobie drużynę NBA, która w ośmiu ostatnich spotkaniach na różnych szczeblach miała powyżej 115 pkt na mecz. Obstawiasz dziewiąty mecz, że padnie +110,5 punktów, a oni zdobywają 89… no paranoja. Wyobraźcie sobie zespół z NHL – zespół X. Zespół X uwielbia grać z zespołem Y – w ich meczach zawsze jest masa bramek (4:3, 5:1, 6:4, 3:6). No to myślisz – kurde, czemu tej nocy ma nie paść więcej jak 6,5 bramek? Nie wpadnie… tej nocy X wygrało z Y 2:0… Kursy na mecze NBA i NHL są zazwyczaj wysokie, czasami wręcz bardzo wysokie, ale trafić tam bazując na swojej wiedzy czy analizach jest bardzo trudne – tutaj przyda się te 90% szczęścia…



- polecam unihokej, futsal, sporty wirtualne, rzutki, afrykańskie czy arabskie niższe ligi, gdzie czasami występuje wręcz grad bramek;

- nie polecam polskiej ligi. Żadnej – pierwszej, drugiej czy ekstraklasy. Przenigdy nie polecam stawiania na Legię… Polska piłka nożna jest totalnie nieprzewidywalna. Kiedyś weszło mi 12 meczów. 12 meczów to bardzo dużo, wygrana rzędu 2500 zł z wkładu własnego 30 zł. Kto grał 13 mecz? Śląsk Wrocław… U siebie… Zero bramek. Co więcej, tylko jeden oddany strzał na bramkę przeciwnika. Od tego momentu nawet nie rozwijam zakładki Polska Liga. Nawet gdyby grał Pcim Kozie Dołki z Górnikiem Zabrze, bałbym się obstawić nawet jednej bramki w meczu. Nie polecam;

- dlaczego tak ważne jest śledzenie wyników? W przypadku jednych dyscyplin sportowych mają one ogromne znaczenie, w przypadku drugich mogłyby nie istnieć. I to jest powód, dla którego trzeba godzinami siedzieć na stronie bukmachera i analizować ostatnie mecze. Nabyte doświadczenie przy obstawianiu przegranych kuponów jest naprawdę bezcenne…

- nigdy nie obstawiaj tzw. taśm. Nie ma opcji, by weszło Ci 20 lub 30 meczów (30 meczów to limit na kuponie). Dlaczego taśmy są tak atrakcyjne? Bo obstawisz 2 zł (niby niewiele), a możesz wygrać kilkaset złotych. Jeżeli obstawisz 2 zł na pięć meczów na tzw. faworytów, to ewentualna wygrana może być około 25 zł. Wtedy sobie myślisz – nie, nie, nie. WINCYJ!!!! I dodajesz mecze, uzyskując prawdopodobieństwo wygranej równej zero;

- radzę i jednocześnie odradzam czytanie artykułów o wysokich wygranych. Niektórzy wygrywali po 180 000 zł, niektórzy 320 000 zł (Na Ubóstwie limit wygranej to 501 000 zł, na TnT możesz wygrywać miliony). Oglądanie takich kuponów jest budujące i jednocześnie demotywujące – innym się udało, a mi nie, spróbuję więc ponownie…

- ustal limit: wpłać sobie przykładowo 100 zł na miesiąc i nie doładowuj konta. Nie masz za co grać - nie graj! Inaczej popadniesz w problemy i długi. Zacznie się pożyczanie od rodziny czy znajomych (no przecież tego wieczoru się uda);


- jak grać najlepiej? Trzy-cztery mecze, w tym jeden z wyższym kursem (kursy są narzucone u wszystkich bukmacherów podobnie, w połowie przypadków specjalnie mają zmylić gracza). Warto dodać, że mecz rozumuję jako spotkanie sportowe, a nie tylko mecz piłki nożnej. Obstaw za 70 zł. Podaję przykład: cztery mecze o kursach 1,73 – 1,25 – 1,45 – 3,20. Kursy się mnoży, więc łączny kurs wynosi 10,03. Mnożysz przez stawkę np. 50 zł i wychodzi Ci, że z czterech meczów wygrasz (lub nie) ponad 500 zł. Ale teraz tak:

Mecz A (1,73) – B (5.40)
Mecz C (1,25) – D (7,70)
Mecz E (1,45) – F (4,80)
Mecz G (3,20) – H (2.20)

Jeżeli postawisz w pierwszych trzech meczach na faworytów, to wygrana będzie rzędu 156 zł przy wkładzie 50 zł. I tutaj zaczyna się burza mózgu. Masz 50 zł i chcesz je kozacko rozmnożyć, nie zadowala Cię jakieś tam 156 zł. Znajdujesz czwarty mecz. Kursy do siebie zbliżone, co oznacza, że mecz może być wyrównany. Nie chcesz obstawiać remisów czy grać na bramki. Obstawiasz drużynę G, bo czytałeś, że w drużynie H (mimo bycia faworytem) jest kilka kontuzji. I teraz te 156 zł mnożysz razy 3,2 i już wychodzi parę stówek. Oczka się zaświeciły. Postawiłeś… lecz kontuzje w drużynie H nie przeszkodziły jej wygrać, przegrywasz 50 zł… A teraz dodaj piąty mecz, gdzie obstawiłeś, że w pierwszej połowie spotkania danego meczu padną co najmniej dwie bramki (zawsze wysoki kurs na takie zdarzenia). Niech to będzie np. 2,60. I teraz te 500 zł mnożysz przez 2,60 i robi się czterocyfrowa kwota. I już myślisz, na co wydasz kasę – co ma się nie udać? To tylko pięć meczów, w tym aż trzech faworytów…

Bukmacherka to umysłowa pułapka. Trzeba być silnym psychicznie, znać umiar, mieć wiedzę i cierpliwość, a także czas. „Buk” to kot, który zawsze dorwie myszkę. Jednak ty jesteś taką jeszcze ślepą myszką, którą bukmacher rozszarpie na kawałki, nim zdołasz otworzyć oczy. Chodzi o to, żeby szybko dorosnąć i uciec przed kotem i nie dać się zeżreć, bo mnóstwo ludzi popadło w długi przez chęć szybkiej wygranej. Jeżeli jesteś genialnym umysłem i masz życiowe szczęście, spokojnie z bukmacherki się utrzymasz. To jak z papierosami… Kiedyś spróbowałem jednego, dziś palę paczkę dziennie. Kiedyś obstawiłem po 2 zł na tydzień, dziś…


Ubóstwę opuściłem w grudniu. Powód był prosty - nieznajomość regulaminu i pułapek czyhających na niedoinformowanych frustratów. Pięknego grudniowego wieczoru udało się wygrać 430 zł na kuponie za bodajże 10 zł. Na kuponie miałem mecz, w którym miały paść co najmniej dwie żółte kartki. Jak się później (sześć dni później) okazało, jedna kartka została pokazana poza boiskiem, co dyskwalifikuje ją jako tę zaliczaną na poczet meczu. Niestety zostało ona zaliczona wtedy do meczu, co skutkowało „zazielenieniem” się kuponu i wygranej wyżej wymienionej kwoty. Po tych sześciu dniach wchodzę na konto, a tam debet – 430 zł. Myślę sobie, że to kolejny błąd, które często na serwerach Ubóstwy się pojawiały. Niestety debet nie zniknął przez dobę. Na drugi dzień na czacie ogólnym rozpoczęła się wrzawa. Okazało się, że wycofano tę żółtą kartkę, anulując wszystkie wygrane wtedy kupony, w tym mój. No cóż. Po kilku telefonach na infolinię okazało się, że jest to zgodne z regulaminem i że mam 10 dni na spłatę debetu, inaczej sprawa wejdzie na drogę komorniczą w nawiązaniu do kodeksu karnego. Załamka. Dobrze, że wtedy nie wygrałem wyższej kwoty, a było sporo użytkowników, którzy żalili się debetem rzędu 2400 zł. Trzeba było kombinować i spłaciłem dług. Z punktu widzenia regulaminu bukmacher wypłacił mi kasę, która mi się nie należała, więc musiałem ją spłacić – proste, nie? No, chyba że są dwa tygodnie do świąt, a ty nie masz 430 zł na spłatę debetu. Podcięło mi to skrzydła totalnie. Czemu? Bo ktoś, kto gra niskie stawki, jest mega zadowolony z tych 400-800 zł. Spłaciłem, odinstalowałem Ubóstwę i… założyłem konto na TnT. I tu się dopiero zaczęła jazda bez trzymanki.

Życzę Wam szczęścia w Nowym Roku. Piszę to w ostatni dzień 2021 roku. Obstawiłem ostatni kupon tego roku. Jak nie wejdzie, rzucam to w cholerę. Jeżeli napiszę drugą część, chętnie się wyspowiadam, czy zrobiłem kotka w przysłowiowego…
88

Oglądany: 32715x | Komentarzy: 90 | Okejek: 174 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało