Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Amerykańska i kanadyjska policja oczami policjantów z Rosji

53 479  
204   22  
Policjanci z Kanady i USA, a jednocześnie imigranci z Rosji, zostali poproszeni, by podzielić się swoimi obserwacjami na temat wykonywanej pracy. Opowiedzieli m.in. o tym, jak niełatwo trafić w szeregi stróżów prawa, czy da się dorobić biorąc łapówki i jak postrzegają liberalnych polityków.

#1. Wysokie progi kanadyjskiej policji

“Dostać się do pracy w policji jest trudno - opowiada funkcjonariusz policji z Toronto Władimir Swietlicznyj - selekcja jest bardzo poważna. Najpierw trzeba zdać kilka pisemnych testów, m.in. umiejętności matematycznych i logicznego myślenia. Jedno było szczególnie oryginalne: z dużej liczby rozsypanych słów należało ułożyć zgrabny tekst, a potem samemu wymyślić jego zakończenie. Oprócz tego sprawdza się kondycję fizyczną i przechodzi serię rozmów kwalifikacyjnych. Moja pierwsza taka rozmowa trwała cztery godziny! Całą procedurę przeszedłem z pozytywnym wynikiem, ale zajęło mi to dwa lata”. Co ciekawe, by służyć w kanadyjskiej policji nie trzeba być obywatelem Kanady. Jak podkreśla Władimir, mimo całej palety cennych umiejętności i cech, m.in. znajomości kilku języków obcych oraz wyższego wykształcenia, o przyjęciu do pracy w dużej mierze zadecydowało zwykłe szczęście - w momencie, gdy emigrant z Charkowa składał podanie, na policję przeznaczono większe środki budżetowe, co pozwoliło na utworzenie wielu nowych etatów.

#2. W amerykańskiej wcale nie prościej



By dostać się do służby, pochodzący z Samary Michaił Łapidus musiał przejść rekrutację trwającą rok. Niestety krótszego czasu całej procedury nie rekompensuje fakt, iż o miejsce w szeregach amerykańskich stróżów prawa ubiegało się pięć tysięcy kandydatów, a ostatecznie przyjęto dwudziestu z nich. Z rekrutacyjnych ciekawostek można wymienić test na wykrywaczu kłamstw oraz wywiad środowiskowy, w trakcie którego przez kilka tygodni ludzie w jakiś sposób związani z kandydatem (np. członkowie rodziny, znajomi, sąsiedzi) są obdzwaniani przez policyjnych rekruterów i pytani o jego charakter lub fakty z przeszłości. Samo przejście przez rekrutacyjne sito nie oznacza jeszcze, że zostanie się policjantem. Po dostaniu się do akademii kadeci muszą przejść niełatwe szkolenie. Michaił wspomina, że po kilku dniach ciężkich ćwiczeń fizycznych aż sześciu jego kolegów zrezygnowało z wyczerpania.

#3. Łapówek nie ma, ale problem jest



Denis Jakuszew, emerytowany funkcjonariusz policyjnych sił specjalnych z Miami Beach, tak przedstawia kwestię uczciwości swoich kolegów po fachu: “Na Florydzie prawie nie ma korupcji, ale jest za to w dużych amerykańskich miastach - Nowym Jorku, Chicago, Los Angeles. Nie oznacza to, że można “dać w łapę” pierwszemu lepszemu krawężnikowi. Mówiąc o korupcji mam na myśli duże ośrodki miejskie i konkretne osoby. Nie ma mowy o przekupstwie w celu fałszowania dowodów lub odstąpienia od zatrzymania”. Inny emigrant z Rosji i jednocześnie detektyw nowojorskiej policji, Zoja Matiunin, potwierdza, że w szeregach amerykańskiej policji nie ma korupcji w tym zwyczajowym rozumieniu, ale za to są inne problemy: “Nigdy nie spotkałam się z korupcją, ale z niedbalstwem i bałaganiarstwem - na każdym kroku. Gmatwanina w papierach przechodzi wszelkie pojęcie. Podam przykład: nie tak dawno zabito dziewczynę. Śledztwo wskazało, że jej śmierć mogła mieć związek z innym zabójstwem sprzed trzech lat. Dostajemy zgodę na ekshumację zwłok, dokonujemy jej, ale ekspert medycyny sądowej popełnił błąd i wpisał do dokumentów informacje niezgodne z prawdą. Oznacza to, że znów trzeba postarać się o zgodę, wykopać ciało, poprawić dokumenty, no i oczywiście wyjaśnić sędziemu, po co robimy to już drugi raz”.

Podobnie, jeśli chodzi o korupcję, mają się sprawy w Kanadzie. Władimir Swietlicznyj twierdzi, że przez cztery lata pracy w prewencji ani razu nie spotkał się z łapówkami. Nawet jakby chciał, to i tak nie ma jak przyjąć pieniędzy, gdyż funkcjonariusze noszą na mundurze kamerę i mikrofon. “Przez cały okres pracy w policji nigdy nie zaoferowano mi łapówki” - podsumowuje.

#4. Policja je za darmo



W wielu północnoamerykańskich restauracjach i barach nie przyjmuje się opłat od policjantów na służbie. W taki sposób właściciele starają się zachęcić funkcjonariuszy do częstszych wizyt, co bezpośrednio przekłada się na bezpieczeństwo i prestiż lokalu.

#5. Różnice w strukturze i stopniach



Tym, co różni policję w USA i Kanadzie od tej rosyjskiej jest decentralizacja - nie jest ona jednolitą, państwową strukturą. Służby są zarządzane przez władze miast i dzielą się na niezależne departamenty. Michaił Łapidus przytacza najbardziej szokujący przykład takiej sytuacji: “Jeśli przechodzisz ze służby w jednym mieście do drugiego, to tak jakbyś zaczynał wszystko od zera. Tracisz staż i wysługę lat”.



Inne są też rangi - Wadim ze słynnego z filmów i gier NYPD (New York City Police Department) wymienia siedem głównych stopni: “oficer” to szeregowy policjant (czasem zdarza się, że do tekstów polskich portali informacyjnych wkrada się błąd i angielskie “officer” tłumaczy się dosłownie - “oficer policji”, co może być mylące dla czytelników niezorientowanych w nazewniczych niuansach - przyp. tłum.), kapral, sierżant, porucznik, kapitan, asystent szefa policji i szef policji - zwierzchnik policji miasta. Stopnie zwykle nie są zależne od wysługi lat. Aż dziewięćdziesiąt procent nowojorskich policjantów odchodzi na emeryturę w najniższym stopniu. Jeśli ktoś chce piąć się po drabinie rang, musi składać podania o przyjęcia na wolne etaty i zdać egzaminy.

#6. Przemoc domowa = sprawa karna



Kolejną ważną różnicą między rosyjską a amerykańską lub kanadyjską policją jest odmienne podejście do przemocy domowej. W Rosji przypadki agresji między członkami rodziny uważa się zwykle za wewnętrzną sprawę tej rodziny. We wspomnianych krajach natomiast jest to traktowane z pełną urzędową powagą. Według Władimira policja w Toronto kieruje się tutaj zasadą “zero tolerancji”: “Jeśli mąż bije żonę, albo żona męża, co też się zdarza, od razu zatrzymujemy sprawcę, wieziemy go na posterunek i wszczynamy postępowanie, które może zamknąć jedynie sąd. Nie mamy żadnego wyboru. Przez to dochodzi czasem do kuriozalnych sytuacji. Kiedyś podczas interwencji mężowi wyrwało się, że żona go popchnęła i uderzyła “z liścia”. Musieliśmy ją zatrzymać, mimo protestów mężczyzny. Takie są przepisy”.

#7. Śmierć na porządku dziennym



Chociaż sytuacja w amerykańskim społeczeństwie jest na ogół spokojna, policjanci spotykają się w swojej pracy z poziomem przemocy zwykle wykraczającym poza to, co obserwuje się w nawet najgorszych rosyjskich miastach. Powodem tego jest łatwiejsza dostępność broni palnej. Sprawia to też, że użycie broni przez funkcjonariuszy obwarowane jest mniejszą liczbą przepisów - nie istnieje tu pojęcie “strzału ostrzegawczego”. Kolejnym czynnikiem jest istnienie dzielnic zamieszkiwanych przez wyłącznie etnicznie jednolitych mieszkańców, tzw. gett. Życie w nich toczy się według innych, specyficznych i wewnętrznych reguł, a wszechobecna zmowa środowiskowa skutecznie utrudnia policyjne interwencje. Michaił Łapidus wspomina pewien przypadek ze służby: “Facet został zraniony, ale uciekał. Dogonili go i dobili na progu własnego domu, na oczach siedzącej na werandzie matki. Przyjechaliśmy na miejsce, zrobiliśmy oględziny, a wokół nas zebrała się grupa gapiów. Nagle usłyszałem, jak jeden z dzieciaków mówi do drugiego “K..a, nie wiedziałem, że on może tak szybko biegać”. Gówniarze mieli z 14-15 lat, na ich oczach właśnie zastrzelono człowieka, a oni omawiają to tak po prostu, jak zwykłą sprawę! Matka też była niezła. Przez pierwsze dziesięć minut darła się wniebogłosy, a potem śmiała się i piła dalej piwo”.

#8. Przeklęci liberałowie, czyli ciemne strony amerykańskiej rzeczywistości



Komentując masowe zamieszki związane z wystąpieniami pewnej części mieszkańców przeciwko policji w Baltimore i Ferguson, Łapidus bez wahania wskazuje na winę amerykańskich władz i ich politykę. Według emerytowanego policjanta z Oakland liberalne kręgi politycznej elity USA posługują się populizmem i grają na nastrojach społeczeństwa. Obwiniają policję przy okazji każdej wymagającej wyjaśnienia sprawy, zapominając zupełnie o zasadzie domniemania niewinności. “Liberałowie przywykli, że albo coś jest tak, jak oni uważają, albo w ogóle nie istnieje. Zapomnieli, że jest coś takiego jak wolność słowa, że ludzie mogą mieć różne zdanie, a kraj zbudowany jest na zasadzie pluralizmu. Wystarczy, że powie się coś przeciwko nim, a zaraz nazwą cię łachudrą, rasistą...”.

Politykom z niektórych stanów dostaje się także za otwarte popieranie nielegalnej imigracji. Łapidus przypomina, że władze Kalifornii ogłosiły ten stan “sanktuarium dla imigrantów” i zakazały policji oraz innym miejscowym organom współpracować z federalnymi służbami w celu wykrycia osób, które dostały się do kraju w sposób nielegalny.


("Przestępcy, nielegalni imigranci i gangusy, witajcie! Demokraci potrzebują głosów!" - fałszywy napis, który nieznani sprawcy ustawili przy drodze w odpowiedzi na politykę władz stanowych.)

Nawet na sprawie awansów cieniem kładzie się polityka rasowa - policjantka o azjatyckim lub afroamerykańskim pochodzeniu ma pierwszeństwo przed białym mężczyzną, nawet jeśli jest od niego gorsza pod względem posiadanych kwalifikacji. Co ciekawe, policjant rosyjskiego pochodzenia twierdzi, że sam nie ma żadnych rasowych uprzedzeń, a w trakcie służby więcej problemów miał w kontaktach białymi niż z “kolorowymi”.
2

Oglądany: 53479x | Komentarzy: 22 | Okejek: 204 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało