Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Za kasą w sklepie z artykułami do domu - zwierzenia zgorzkniałego sprzedawcy

89 463  
277   200  
W jednym ze sklepów z artykułami do domu pracuję 2 lata. Na początku, jak każdy nowy pracownik, starałam się być miła, pracowita i pomocna, do czasu. Pensja w naszym sklepie jest najniższą krajową, a jakiekolwiek premie nie wykraczają poza granicę 200 złotych (takie maksimum zdarza się raz do roku w święta).


Na całym etacie zazwyczaj przychodzi się na 12 godzin, dodam, że jest to 12 ciężkich godzin. Nasz dzień zaczyna się o 8.30, kiedy to przyjeżdża pan z paletami pełnymi ciężkich kartonów, powiedzmy, że każdy po jakieś 15-20 kg. Dodam, że w naszej firmie zatrudnione są głównie kobiety, w moim sklepie są to zazwyczaj drobne dziewczyny, każda po 1,65 m w kapeluszu. Wyobraźcie sobie teraz ten poranny trening, kiedy to trzeba przenieść te wszystkie kartony (łącznie jest ich może około 30, zależy od dnia), a dla dostawcy jedyną formą pomocy jest opieranie się o blat i czekanie, aż przeniesiemy wszystko. Niemiłym faktem jest to, że ten czas nie jest wliczany w naszą pensję, więc tak naprawdę przez godzinę jesteśmy trochę niewolnikami.

Po tak miło rozpoczętym dniu otwieramy (jak wszystkie sklepy) o 9.30. Gdy idę otworzyć kratę, zazwyczaj stoi już i czatuje kilka "sępów", które jakby mogły, to weszłyby nawet przed otwarciem. Zresztą zdarzają się panie cebule, które tak robią, wraz z dostawą wpychają się do sklepu i biegną w kierunku stołów, bo jeszcze przez przypadek ktoś wykupi im drogocenną figurkę. Nie pomagają tu tłumaczenia, że sklep jest jeszcze zamknięty, a kasa nie jest otwarta. Obrażone wychodząc wygrażają, że już tu nie wrócą (olaboga! jak nasz sklep się utrzyma bez twoich 39 złotych i fochów).

Typ klienta nr 1

Moimi ulubionymi klientami od rana są panie, które robią zakupy za maksimum 19 zł, wypytując o wszystko po kolei, bo czytanie jest dla nich za trudne. Płacą mi banknotem 200 zł, świeżo wyjętym z bankomatu. Nie dochodzi do nich, że rano ja sama na kasie mam wyliczone 200 zł i nie jestem w stanie im wydać.
Tutaj apel do wszystkich - nauczcie się, że wszystkie sklepy w galeriach są wyposażone w terminale, a ten nie gryzie ani nie kradnie wam tych pieniędzy, a tylko znacznie ułatwia życie nam i wam.

Typ klienta nr 2

Szczególną prośbę kieruję do ludzi, u których po twarzy idzie wywnioskować, że po niedzielnej mszy przyjechali ze swoich wiosek do miasta i robią zakupy. Dodatkowo chciałabym wam uświadomić, że my nie jesteśmy waszymi sługami i nie traktujcie nas tak. To że raz w tygodniu wyrywacie się ze swojego zapiździejewa dolnego i robicie zakupy, nie robi z was panów świata. Dla nas jesteście kolejnym typem klienta beznadziejnego, z którego później po pracy będziemy się naśmiewać.

Typ klienta nr 3

To samo tyczy się tych, od których na wejściu czuć cebulą wracającą z Anglii czy Niemiec, uwierzcie mi, że jak widzimy tzw. maniury, wyjmujące cały plik pieniędzy z kieszeni, od razu szufladkujemy je jako tzw. polaczków-cebulaczków. Nie imponują nam wasze pliki hajsu, a jak mam być szczera, to nawet gardzę wami, że wydajecie te pieniądze na takie pierdoły.

Typ klienta nr 4

Jest to typ klienta, który płaci, więc wymaga (ch**, że płaci przykładowo 10 zł), traktuje ekspedientów jak debili, pomimo tego, że (zakładam) połowa z nich ma niższe wykształcenie niż my i nie zdaje sobie sprawy, że jesteśmy studentami dorabiającymi po zajęciach. Na ich skinienie mamy przestawić trzy rzędy ciężkich kartonów, żeby on mógł z bliska obejrzeć ramkę, której ostatecznie i tak nie kupi. Mamy za nim chodzić i podawać wszystko, bo jemu jest za ciężko, pomimo że to facet trzy razy większy i silniejszy od nas. Za każdą niedoskonałość na produkcie obwinia nas, a gdy okazuje się, że nie ma kolejnej sztuki, potrafi zacząć krzyczeć i robić awantury.

Typ klienta nr 5

Pomimo godziny zamknięcia, wchodzi do sklepu o 20.58, żąda pokazania 10 rzeczy i nic sobie nie robi z tego, że ludzie po 12 godzinach pracy też chcą iść do domu do swoich rodzin. Potem ma wielkie pretensje, gdy ktoś nie wytrzyma i powie mu, że zamykamy i prosimy o wyjście. Przecież my jesteśmy zerami, a jego zakupy powinny być naszym priorytetem.

Typ klienta nr 6

Nie powie "dzień dobry", nie powie "przepraszam", tylko krzyczy z drugiego końca sali, woła "Ej!", a gdy podchodzi, mówi do nas na "ty", bez jakiegokolwiek szacunku. Chciałoby się rzec "Kultury trochę, ch***". Następnie dziwi się, czemu gdy on stoi obrócony do nas plecami my mu nie odpowiadamy, a gdy nas za to skarci, jesteśmy dla niego średnio mili i twierdzi, że pracujemy tu z łaską oraz że nikt nam tu nie każe pracować. Pozdrawiam pewną starszą panią środkowym palcem!

Typ klienta nr 7

Odwieczny problem z torbami, czy wziąć czy jej nie brać. Wyobraźcie sobie, kolejka na 10 osób, a jeden człowiek stoi i debatuje nad tym, czy on chce wziąć torbę do zakupów czy nie. Bo co on później z nią zrobi, bo czy on nie ma innej torby, a może uda mu się wziąć w ręce. Myślę, że dzieci w Afryce nie mają się co równać z naszymi klientami i ich problemami. Rozumiem jakby była droga, ale to jedyne 50 gr. A propos toreb, gdy sprzedawca was grzecznie pyta, czy doliczyć torbę, błagam, nie odpowiadajcie tonem cynika "a w czym mam to wziąć?! w ręce?! no niech pani pomyśli!". Uwierzcie mi, że nie obchodzi mnie, jak to weźmiecie, jak na moje, to możecie sobie to wsadzić nawet w dupę. Ja się tylko grzecznie pytam, nie mam rentgena w oczach i nie wiem, czy może przypadkiem macie swoją torbę, ani nie czytam w waszych myślach i nie wiem, czy od razu idziecie do samochodu i możecie faktycznie wziąć w ręce. Klienci wymagają od nas nadnaturalnej uprzejmości, jednak mogliby pomyśleć nad swoim zachowaniem i przemyśleć swoje niektóre wypowiedzi i nie traktować nas jak worki treningowe. To jest po prostu żałosne.

Typ klienta numer 8

Zazwyczaj młodsze panie podchodzą do kasy w ferworze prowadzonej przez telefon rozmowy, śmieją się i głośno mówią, nie zwracając uwagi na pytania sprzedawcy. Ostatnio jedna z nich zamiast odpowiedzieć zaczęła pokazywać dłonią. Powiem wam szczerze, że czułam się upodlona takimi gestami i było mi niesamowicie przykro, że istnieją tacy ludzie.

Klient podczas promocji czy wyprzedaży

Czasami podczas promocji mam wrażenie, że ludziom wyłącza się część mózgu odpowiedzialna za racjonalne myślenie. Biegają i szaleją po sklepie, robią niesamowity bałagan, na który później narzekają obwiniając pracowników. Nie zważają na zasady i wpychają się wszędzie (łącznie z zapleczem) by dostać to, czego chcą. Czekając w kolejce potrafią między sobą obrażać sprzedawców, tylko dlatego, że wystąpił jakiś błąd na kasie i trzeba było ją zresetować, lub kolejka jest długa, a dwie osoby (jedyne przebywające w pracy) nie mogą się tak szybko uwinąć jakby chciały, lub inaczej - tak jakby klienci tego chcieli, czyli w trybie flasha. Podczas promocji nie ma opcji, by wyjść na chwilę się napić, gdyż jak tylko klient wyczai pustą kasę, biegnie na łeb, na szyję, nie zważając na ludzi przed nim. Gdy za to ty chcesz dojść do kasy, klienci z wielkim problemem i łaską się przesuwają, jakby nie potrafili zrozumieć, że im szybciej dojdę do niej, tym szybciej zostaną obsłużeni. Pomijam ciągłe głupie pytania o co chodzi w promocji, gdy w każdym widocznym punkcie w sklepie wisi plakat promocji objaśniający jej zasady.

Moimi faworytami podczas promocji są nosacze, którzy zamiast podejść do koleżanki, która jest na salonie, lub poczekać, aż ona skończy rozmawiać z poprzednim klientem, wciskają się w kolejkę do kasy i pytają się o cenę 10 rzeczy, bo przecież oni nie chcą płacić, tylko zapytać, co często zajmuje dłużej niż skasowanie kilku osób. Ale winę za to - według klientów w kolejce - i tak będzie ponosił sprzedawca. Ludzie! Kiedy stoję na kasie przez cały dzień, myśląc jak nabić wam wasze pieprzone promocje, tak żeby wam się to najbardziej opłacało, wykażcie trochę wdzięczności i przestańcie zrzędzić!

Nie napisałam tego, żeby trochę pozrzędzić, ale żeby może część z was, która faktycznie się tak zachowuje, zrozumiała jak taki dzień w sklepie wygląda z naszej perspektywy i się chociaż trochę zmieniła.
350

Oglądany: 89463x | Komentarzy: 200 | Okejek: 277 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało