Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Dlaczego w XXI wieku niektóre samochody produkuje się ręcznie?

68 740  
203   56  
Ręczna produkcja stała się synonimem luksusu, dowodem najwyższej dbałości o szczegóły. Producenci tacy jak Rolls-Royce uczynili z niej swój największy atut. Słusznie?

Nie sposób zaprzeczyć, każdy Rolls-Royce to samochód wyjątkowy. Cena - horrendalnie wysoka jak na środek transportu, który i tak prędzej czy później utknie w korkach - nie stanowi najmniejszej przeszkody. Gdyby RR podwoił lub potroił produkcję, wszystkie samochody i tak wyprzedałby „na pniu”, na długo przed tym, zanim którykolwiek egzemplarz zdążyłby w ogóle nabrać kształtu. Ale czy Rolls-Royce to dzieło sztuki?

Dzieło sztuki


Dzisiaj samochody pod marką Rolls-Royce produkuje spółka zależna od BMW, a każdy model posiada szereg podzespołów współdzielonych z „siódemką”. Przez pewien czas prawa do składowych marki Rolls-Royce posiadał też Volkswagen. Ostatecznie jednak niemieccy konkurenci doszli do porozumienia i podzielili się zdobyczami. BMW wzięło Rollsa, Volkswagen zaś Bentleya. Wróćmy jednak do pytania. Czy ten sam RR wyprodukowany przez roboty w fabrykach Volkswagena czy BMW wciąż byłby uważany za motoryzacyjne dzieło sztuki, a najbogatsi gotowi byliby płacić za niego miliony?

Ręczna produkcja odróżnia Rolls-Royce’a od producentów masowych, dodaje pewnej legendy. To zabieg marketingowy szczególnie dobrze oddziałujący na wyobraźnię. Ale ręczna produkcja czy też tylko tak-zwana-ręczna produkcja to również jedyne wyjście w przypadku firmy wytwarzającej zaledwie kilka tysięcy samochodów rocznie. Dla porównania Toyota każdego roku sprzedaje kilkanaście milionów aut!


Jeden z pionierów automatyzacji produkcji samochodów, Volkswagen, zaczynał od robota, którego jedynym zadaniem było… wkładanie koła zapasowego do bagażnika. Jak ogromna musiała być skala produkcji, by inwestycja stała się opłacalna? Przypomnijmy - wyprodukowanie tylu samochodów, ile Rolls-Royce wytwarza w rok, Toyocie zajmuje… 2,5 godziny.

Samochód jedyny w swoim rodzaju


Na tym nie koniec. Powstają setki tysięcy identycznych Golfów, Passatów. Kolejne setki tysięcy takich samych Toyot Yaris czy Auris. Równocześnie nie istnieją dwa identyczne Rolls-Royce’y. Każdy z kilku tysięcy egzemplarzy opuszczających fabrykę producenta z brytyjskim rodowodem jest dopasowany do indywidualnych oczekiwań nabywcy, który wybiera m.in. wyposażenie, kolory, szyby, rodzaj skóry, rodzaj drewna, wszelkie dodatki, których lista jest długa. Całość tworzy unikalną kombinację, a właściciel może w pełni szczerze powiedzieć, że kupił samochód jedyny w swoim rodzaju.

Przy tak dużej różnicy oczekiwań i niewielkiej jednocześnie produkcji, inwestowanie w automatyczne linie produkcyjne zupełnie mija się z celem. Byłoby całkowicie nieopłacalne, o czym przedstawiciele Rolls-Royce’a doskonale wiedzą. Dlatego wiele części kupują od zewnętrznych dostawców, a już ich odpowiednim montażem zajmują się zatrudnieni pracownicy operujący w sterylnych warunkach bardziej przypominających szpital niż fabrykę samochodów.

Można w gruncie rzeczy powiedzieć, że Rolls-Royce produkuje ręcznie, bo nie stać go na maszyny…

Człowiek robi różnicę


Stać go natomiast na zatrudnianie pracowników takich jak Mark Court, którego jedynym zadaniem jest… malowanie pasków wzdłuż nadwozia samochodu. Cała rzecz odbywa się ręcznie, przy pomocy pędzla z futra wiewiórki, który sam dopasowuje do własnych potrzeb. Zanim zaczął zdobić Rolls-Royce’y, Mark malował szyldy dla angielskich pubów. Później, już w grupie BMW, zdobił zbiorniki paliwa motocykli, a następnie przerzucił się na 6-metrowe limuzyny, którymi zajmuje się do dzisiaj.

Brytyjczyk jest w fabryce niezastąpiony. Do tej pory próbował wykształcić dwóch następców, w tym własnego syna. Nie udało się. Syn pracuje dla Rolls-Royce’a, zajmując się drewnem, natomiast drugi z potencjalnych wychowanków zrezygnował. Faktem jest, że to praca wiążąca się z ogromną odpowiedzialnością. Farba zastyga natychmiast, a nawet najmniejsza pomyłka jest nie do naprawienia. Z drugiej strony… chodzi przecież tylko o namalowanie paska na samochodzie!


Pracownicy w fabrykach Rolls-Royce’a zajmują się też obróbką drewna i skóry. To wszystko rzeczy, które pod względem technicznym zapewne również mogłyby wykonywać odpowiednio zaprogramowane maszyny. Sęk w tym, że maszyny nie nabierają doświadczenia, nie stają się mądrzejsze. Nie mają też gustu. Dla nich każdy kawałek skóry wygląda identycznie, bez względu na cechy, które dla doświadczonego człowieka widoczne są gołym okiem, a które decydują np. o tym, że wybrany fragment nie powinien znaleźć się na środku deski rozdzielczej. W przypadku produkcji, w której dbałość o najdrobniejsze szczegóły ma tak wielkie znaczenie, człowiek staje się niezbędny. I można z niego uczynić swój największy atut.


Z innego punktu widzenia wychodzi natomiast Lexus, ekskluzywna marka należąca do Toyoty. Specjaliści od marketingu podkreślają z dumą, że przez znaczną większość procesu produkcji ich samochodów nie dotyka ludzka ręka. Według Lexusa to wyeliminowanie czynnika ludzkiego zapewnia najwyższą jakość i spójność. Oczywiście Rolls-Royce i Lexus to w dalszym ciągu dwie różne półki i zupełnie odmienne skale działania, niemniej jednak różnica w podejściu do produkcji jest warta odnotowania.


Które z tych dwóch jest lepsze? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Jedno i drugie ma swoich zwolenników. Jedni i drudzy są w stanie za swój typ sporo zapłacić. Czy ręczna produkcja słusznie uważana jest za synonim luksusu? I tak, i nie. W niektórych przypadkach to po prostu (niekoniecznie niemiła) konieczność.

Źródła:
1, 2, 3, 4, 5
5

Oglądany: 68740x | Komentarzy: 56 | Okejek: 203 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało