Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

7 ponadczasowych gier na prehistoryczny komputer - Amiga

108 049  
421   274  
To było gdzieś w czasach, gdy jaskiniowcy mozolnie oprawiali mamucie skóry, a szczytem lansu była jaskinia z widokiem na pobliskie bajoro. Wówczas to my, kopalne pacholęta, odkryliśmy uroki płynące z elektronicznej rozrywki.

To wszystko szybko się rozwijało i wnet 8-bitowe kaseciaki ustąpiły miejsce królowej wśród domowych komputerów - sprzętowi, który uraczył nasze oczy kolorowa grafiką wspaniałych gier mieszczących się na, w najgorszym wypadku, kilku dyskietkach o śmiesznej dziś pojemności niecałego megabajta.

Najpopularniejszymi w Polsce modelami komputera produkowanego w Commodore - firmie założonej w latach 50. przez pewnego polskiego imigranta - była Amiga 500 i Amiga 600. Na takim sprzęcie grał plebs, natomiast nieliczni wysoko urodzeni przedstawiciele szlachty śmigali na 32-bitowej Amidze 1200. My jednak skupimy się na grach, które obsługiwane były przez słabsze modele. Wiele z wydanych w latach 80. i 90. produkcji nie tylko wpłynęło na nasze dzieciństwo, ale i stało się podwalinami całych gatunków raczkującej jeszcze wówczas elektronicznej rozrywki!
Dżojstiki w dłoń, dyskietka do napędu. Ładujemy (pirackie, oczywiście – kto wtedy myślał o oryginałach?) wspomnienia.


Sensible Soccer

Wydana w 1992 roku gra swoją szatą graficzną nawiązywała do całej serii produkcji firmy Sensible Software (m.in. do Cannon Fodder czy Mega Lo Mania). Mieliśmy tu widok z lotu ptaka, który większości z nas znany był już z dostępnej na komputery 8-bitowe kultowej gierki "Kick Off".
Małe, rozpikselowane ludziki dwoiły się i troiły, aby dać graczom wrażenie realizmu i pełną moc sportowych wrażeń. Trzeba przyznać, że twórcy spisali się na medal – przez długie lata żadna inna seria piłkarskich gier nie odniosła takiego sukcesu, jak Sensible Soccer.


Syndicate

To prawdziwa perełka, która zdecydowanie zasługuje na współczesny remake. Wydane w 1993 roku przez firmę Bullfrog dzieło przenosiło nas do niedalekiej, cyberpunkowej przyszłości, w której to miasta rządzone są przez wzajemnie zwalczające się gangsterskie korporacje.
„Syndicate” łączyło w sobie czysto zręcznościową, ale także i taktyczną rozgrywkę ze szczyptą strategii. Mieliśmy do dyspozycji całą masę broni i technologicznych usprawnień, a przed każdą misją mogliśmy usprawnić każdego z naszych żołnierzy, np. poprzez obcięcie mu ręki i wstawienie nowoczesnego, cybernetycznego zamiennika.
Ach, no i to chyba pierwsza gra, w której za pomocą miniguna mogliśmy siać tak efektowny rozpierdziel!


Lemmings

W 1530 roku znany geograf Zeigler ze Strasburga twierdził, że lemingi spadają z nieba podczas zimowych burzy, a potem masowo umierają na wiosnę. Najbardziej jednak znanym mitem na temat tych sympatycznych skandynawskich gryzoni jest ten mówiący o ich samobójczych skłonnościach. Wszystko to zasługa filmowców ze studia Walta Disneya, którzy na potrzeby kręconego w 1958 roku filmu dokumentalnego przegonili stadko tych zwierząt, zmuszając je do rzucenia się z klifu wprost do morza. Wyglądało to bardzo efektownie i faktycznie widzowie mieli wrażenie, że lemingi to takie głupiutkie stworzonka pozbawione instynktu samozachowawczego. Twórcy tej produkcji dostali Oscara, a popularność filmu sprawiła, że mit o samobójczych gryzoniach krążył po świecie przez długie lata. I dobrze – bo gdyby nie on, to nigdy nie powstałaby pierwsza ze słynnej serii gier - „Lemmings”.


Na monitorach lemingi wyglądały jak małe ludziki z zielonymi włosami, które bezmyślnie prą do przodu, a naszym zadaniem jest ratować je przed zgubą. Początkowo zadanie to było całkiem łatwe, z czasem jednak niejeden z małoletnich graczy dostawał nerwowych spazmów, kiedy to po raz kolejny w objęcia śmierci wpadała większość pikselowej populacji.
Twórcą gry był m.in. David Jones – gość, który stanął później za jeszcze jedną kultową pozycją - „Grand Theft Auto”!

Golden Axe

Trudno tu mówić o tym, że „Golden Axe” to tytuł amigowski. Słynna, wydana przez firmę Sega gra wyszła bowiem chyba na wszystkich platformach – od ZX Spectrum, przez Commodore 64, aż po PC. Jednak popularność tej produkcji sprawia, że grzechem by było o niej nie wspomnieć.
To typowa zabawa w stylu „idź do przodu i morduj wszystkich, którzy staną ci na drodze”. Ten rodzaj gier cieszył się ogromną popularnością w salonach gier, gdzie dzieciaki traciły fortunę na próbach ukończenia np. „Cadillacs and dinosaurs”.
Tu do dyspozycji mieliśmy trzy postacie: barbarzyńcę, karła i seksowną laskę z cyckiem. Oprócz standardowego zestawu ciosów, każdy z naszych bohaterów, po naciśnięciu przez nas spacji, dokonywał masowego mordu na wrogach za pomocą swych magicznych zdolności.


Zupełnie nieprzydatny fakt: Gra przesączona była… alkoholem, w którym to najwyraźniej gustowali jej twórcy. Wystarczy spojrzeć na imiona niektórych postaci, którzy ochrzczeni zostali lekko zmienionymi nazwami konkretnych marek napojów alkoholowych. Mamy tu nawet wojowniczkę zwaną Zuburoką, która swe miano otrzymała po naszej polskiej Żubrówce…


Another World

Dziś co druga gra przygodowa wygląda niczym wysokobudżetowy film, jednak te 26 lat temu trudno było wymagać, aby komputerowa produkcja mogła dać nam tyle emocji, co kinowy seans. A jednak to wtedy powstał „Another World” - dzieło stworzone przez Erica Chachiego, francuskiego projektanta gier komputerowych. Twórca ten postawił na realistyczne odtworzenie ruchów bohatera (podobny zabieg mogliśmy obserwować m.in. w „Karatece” czy „Prince of Persia”) oraz animowane przerywniki, które sprawiały, że uczestniczyliśmy w iście kinowym spektaklu.
Dość nowatorskim pomysłem było zastosowanie grafiki wektorowej – dzięki temu po oczach nie bił pikselowy miszmasz i gra wyglądała po prostu schludnie.


Cannon Fodder

„Wojna jeszcze nigdy nie była tak wesoła!” - wyśpiewywała jakaś pani w chwili, gdy naszym oczom pojawiała się plansza tytułowa „Cannon Foddera”. I sporo było w tym racji – mieliśmy bowiem do czynienia z grą, która chyba każdego posiadacza Amigi wciągnęła na dłuższą chwilę.
Rozgrywkę prowadziło się za pomocą myszki, którą zarówno wskazywaliśmy naszemu „mięsu armatniemu” drogę, jak i celowaliśmy do przeciwników.


„Cannon Fodder”, oprócz całej masy eksplozji, pożogi i błagających o dobicie rannych żołnierzy, niósł też ze sobą sporo czarnego humoru i wyraźnie wyeksponowane antywojenne przesłanie.
Paradoksalnie bardziej od wszechobecnej brutalności, krytyków oburzyło… wykorzystanie maku w logo gry. W krajach należących do Wspólnoty Narodów, każdego roku 11 listopada obchodzone jest święto zwane Dniem Pamięci, podczas którego oddaje się hołd żołnierzom poległym we wszystkich wojnach. Z tym wydarzeniem związany jest zwyczaj przypinania do ubrania sztucznego kwiatka przypominającego mak. Pojawienie się tego symbolu w grze komputerowej rozjuszyło zarówno weteranów, jak i dziennikarzy. Twórcy ostatecznie ugięli się pod naciskiem krytyki i na rynku pojawiło się nowe wydanie gry, gdzie na pudełku zamiast niefortunnej roślinki widniała podobizna żołnierza.

Superfrog

Team 17 dała amigowcom kilka bezapelacyjnie znakomitych tytułów (od „Worms”, przez „Alien Breed”, aż po „Project-X”), jednak to „Superfrog” zasługuje na szczególny hołd. To klasyczna oldskulowa platformówka, których dziś już raczej nie uświadczymy.


24 lata temu gierka ta zachwycała nie tylko wspaniałą grywalnością, ale i oprawą graficzną. Zresztą, cały czas trzyma się świetnie. Co wam będę mówił... Sami sprawdźcie – klik!

No, dobra. Czas na wasze propozycje, sędziwi gracze! Tytułów banglających na Amidze było całkiem sporo, więc liczę na prawdziwy wysyp dyskietkowych wspomnień!
9

Oglądany: 108049x | Komentarzy: 274 | Okejek: 421 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało