Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Przygody Żelaznego Karła X

15 317  
4   15  

Po dłuższej przerwie Żelazny Karzeł powraca na łamy Żelaznego Joe Monstera. Dziś dwie zardzewiałe historie sprzed lat o maśle i... Nieważne. Żeliwnej lektury!

Legendarna Maselnica

Żelazny Karzeł imieniem Wasyl żył w podziemiach ukrytej w nieprzebytych lasach mleczarni wysyłkowej imieniem Kostki Napierskiego. Żył tam od dawna i nikomu nie wadził. Pracował uczciwie zarabiając na życie polowaniem na dzikie masło i zastawianiem wnyków na serwatkę. Przełożeni byli z niego zadowoleni, czego wyrazem było odznaczenie Wasyla drewnianą nogą trzeciej klasy i okularami ochronnymi ze smalcu. Nic by nie zakłóciło sielankowej egzystencji Żelaznego Karła, gdyby nie to, co zdarzyło się w pewien piękny grudniowy poranek. Tego dnia do portu zawinął dziwny żaglowiec. Maszty miał strzeliste jak rabarbar ale zwisały z nich postrzępione żagle.  Na pokładzie kręciło się kilka dziwnie odzianych postaci. Smukły dziób dziwnego statku wieńczyła rzeźba pięknej kobiety o twarzy konia. Na wysmaganych wichrami deskach poszycia widniała wykaligrafowana złotymi literami nazwa "Maselnica".

Wasyl nie umiał czytać więc nie zrozumiał napisu. Wpatrywał się w niemym zachwycie w szlachetne rysy drewnianej piękności. Jego żelazne serce z brzękiem zaczęło łomotać po całym ciele. Po raz pierwszy od wieków w Wasylu obudziło się uczucie. W pewnym momencie do wypełnionych niebiańską muzyką uszu Wasyla dobiegł czyjś głos z pokładu:
- Ładna ta nasza "Maselnica", co?
Żelazny Karzeł drgnął. Maselnica? A cóż to za bezczelne przezwisko?
Runął do przodu z okrzykiem:
- Nie bedziesz mi tu przybłędo przezywał tej cud-piękności!
Ale źle obliczył odległość i z całym impetem palnął żelaznym czołem w betonowy falochron. Pękła z głuchym łoskotem żelazna czaszka Wasyla.
A piękna "Maselnica" po dziś dzień krąży po niezmierzonych puszczach w poszukiwaniu żar-ptaka. I tylko kiedy przypomni sobie Karła Wasyla, z niewesołym uśmiechem dyskretnie kaszle.

 (4,47MB)


Najnowsze postanowienie Żelaznego Karła

Żelazny Żelazny Karzeł imieniem Wasyl postanowił dokonać czegoś wielkiego. Chęć ta wynikała z podejrzenia, że inni mieszkańcy lasu nie cenią go tak jak powinni. Poczatkowo Wasyl walczył ze swoim kompleksem niższości przy pomocy siły. Na poczatku tygodnia zabił motyla Emila, uderzając go kindżałem. W środę chciał wykończyć kreta Złotkiewicza ale zaplątał się w przewody od miotacza ognia i w rezultacie sam się w paru miejscach rozhartował. Sobota przyniosła kolejne rozczarowanie: wiewiórka Łysa Skórka, którą chciał Wasyl wbić na pal, odmówiła. I, co gorsza tak mocno pchnęła Żelaznego Karła, że ten wpadł pod samochód dostawczy. Miara upokorzeń dopelniła się tegoż dnia wieczorem, kiedy Wasyl dowiedział się, że motyl Emil wcale nie zginął. Kindżał Wasyla zeslizgnął się bowiem po pancerzyku chitynowym chrząszczycy, z którą wówczas Emil się całował, i wyrzadził jedynie szkody moralne.
Wasyl był załamany. Wobec totalnego fiaska akcji mającej podbudować jego morale, Żelazny Karzeł zaczął myśleć o podróży w kosmos. Dospawał sobie do odwłoka rurę żeliwną wypełnioną materiałem pędnym, wymalował na bokach napisy Apollo - Sojuz, i sie odpalił. Niestety, nie zauważył, że się odpala pod osłoną wiaty na przystanku pekaesu. Uderzył ciemieniem w żeliwny wspornik daszka i wklinował się na amen. Nazajutrz dzieci palnikami odcięły truchło Wasyla i oddały je na złom. A za uzyskane pieniądze urządziły zabawę pod hasłem walki o lepsze jutro.

  (3,45MB)


Oglądany: 15317x | Komentarzy: 15 | Okejek: 4 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

27.04

26.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało