Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Pasy cnoty, żelazne dziewice i inne rzeczy, które... nie istniały

66 525  
201   28  
Człowiek ma taką zabawną, specyficzną cechę, która sprawia, że z wielką radością gotów jest uwierzyć w różne głupoty. A im większe, tym chętniej!

Niewinny żart, przejęzyczenie, przesłyszenie - nawet drobne pomyłki są w stanie obrócić się w sensację. Obrosnąć legendą i przetrwać setki lat, wprowadzając w błąd kolejne pokolenia ludzi. Bo czy jest ktoś, kto nie słyszał nigdy np. o pasach cnoty?

Pasy cnoty

Historia osławionych pasów cnoty sięga XV wieku i… głupich żartów, które robiono sobie z młodych małżonków zmuszonych udać się w drogę i porzucić na pewien czas swoje powabne żony. Sugerowano im, żeby - dla zabezpieczenia swoich interesów - „zabezpieczyli” również swoje panie, zamykając je w metalowej bieliźnie. Pas cnoty chronić miał zarówno przed gwałtem jak i rozwiązłością - jednak z praktycznego punktu widzenia posiadał zdecydowanie więcej wad niż zalet.

Wystarczy wspomnieć o przyziemnej, ale przecież powszechnej konieczności defekacji. Po miesiącu załatwiania się w przylegającą do ciała metalową uprząż, pod spodem niewiele by zostało. Nadmiernie troskliwy małżonek, choćby nawet chciał, nie miałby do czego wracać.

Mimo to idea pasów cnoty została podchwycona, przy czym niektórzy zaczęli traktować ją nieco poważniej niżby należało. Rozpoczęto produkcję - ale nie pasów jako takich, tylko raczej na swój sposób zabawnych gadżetów dla pruderyjnych turystów.

Zresztą nawet w Muzeum Brytyjskim znajduje się egzemplarz takiego fikcyjnego pasa. Pracownicy instytucji przyznają jednak, że to najprawdopodobniej pochodząca z XIX wieku podróbka - tak jak zdecydowana większość egzemplarzy, które próbuje się reklamować jako „średniowieczne autentyki”.

Żelazne dziewice


Średniowiecze w ogóle nie ma dobrej prasy. „Wieki ciemne” dyskredytuje się na każdym kroku, przypisując im najróżniejsze niegodziwości. Także te, które nigdy nie miały miejsca - tak jak, na co wiele wskazuje, „żelazne dziewice”.
Naszym przodkom na pewno nie brakowało kreatywności jeśli chodzi o wymyślanie form torturowania wrogów - co to, to nie. Jedną z bardziej kreatywnych miała być „żelazna dziewica”, która - w przeciwieństwie do wielu innych, wcale nie mniej brutalnych - okazała się nie tylko nieprawdziwa, ale też i… nieśredniowieczna.

„Żelazna dziewica” to metalowa klatka z umieszczonymi po wewnętrznej stronie kolcami. Delikwenta miano umieszczać w środku, zamykać drzwiczki, a następnie dociskać je, wywołując powolną i bardzo bolesną śmierć. Kto mógł wpaść na tak brutalny pomysł? Okazuje się, że wcale nie średniowieczni, żądni krwi władcy, a… pewien grecki filozof.

O idei „żelaznej dziewicy” pisał Polibiusz na 100 lat przed narodzeniem Chrystusa. Pomysł błąkał się gdzieś po kątach, by w XVI wieku podchwycił go pewien niemiecki filozof. Wtedy mniej więcej zaczęły pojawiać się też pierwsze eksponaty - znów pomyślane jako atrakcja przyciągająca gawiedź. Wbrew licznym legendom, prawdopodobnie nigdy jednak nie były one stosowane zgodnie z pierwotnym założeniem.

Turnieje rycerskie


W przypadku turniejów rycerskich sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Same w sobie istniały na pewno - co do tego dowodów nie brakuje. Dyskusyjna pozostaje jednak ich forma. Czy faktycznie były tak brutalne, jak się sądzi? Czy rzeczywiście pochodzący z różnych stron walczyli ze sobą nieomal na śmierć i życie, chcąc zdobyć serca księżniczek i przychylność ich ojców? Otóż najprawdopodobniej nie.

W rzeczywistości turnieje rycerskie przypominały raczej zawody sportowe połączone z piknikiem. Co młodszym rycerzom zdarzało się, owszem, walczyć ze sobą, jednak ich wojownicze zakusy przerywano najszybciej jak się dało. A jeśli uznawano, że sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, w trosce o bezpieczeństwo turniej rycerski szybko zamykano.

Żeby było jeszcze zabawniej, fakty historyczne podważają samą ideę „ciemnych wieków” - czyli czasów od V do X stulecia jakoby skąpanych w mroku, chorobach i zarazie. Czasów moralnego, kulturalnego i gospodarczego upadku cywilizacji, wszechobecnej zapaści i zacofania. Naprawdę wiele wskazuje na to, że nie były to bynajmniej wieki ciemne, a jedne z najlepszych w dziejach ludzkości. Znacząco rozwinęło się rolnictwo, solidne kroki naprzód poczyniła nauka, wliczając w to nawet matematykę. Swój rozkwit miała też ówczesna kultura.

*
Ale nie tylko średniowieczne bzdury doskonale mają się dzisiaj. Choć czasy się zmieniły, łatwiej weryfikować różne informacje, to łatwowierności wcale nam nie ubyło.

Ofiary wielkiego kryzysu


Kryzys z lat 1929-33 odbił się mocno na kondycji gospodarki - ale najwyraźniej nie na tyle mocno, by nie można było domalować mu jeszcze jednej „gęby”. Wymyślono więc masowe samobójstwa maklerów i bankierów. Gazety rozpisywały się o setkach finansistów balansujących na parapetach, a wręcz ostrzegały, by zachować ostrożność podczas przechodzenia koło siedzib instytucji finansowych - i niechcący nie oberwać nadlatującym samobójcą. Żarty żartami, takie sytuacje się zdarzały - ale nie podczas wielkiego kryzysu i nie w Stanach Zjednoczonych.

Policyjne statystyki przeczą medialnym doniesieniom. Rzekoma wielka fala samobójstw ograniczyła się do zaledwie dwóch nieszczęśników. Oczywiście - o dwóch za dużo, ale to jeszcze nie powód, by opowiadać, że „przechodnie musieli torować sobie drogę pośród zwłok leżących na chodnikach”. A żeby było jeszcze ciekawiej, to statystyki wykazały, że samobójstw podczas wielkiego kryzysu było akurat mniej niż kilka lat wcześniej, kiedy rynek miał się doskonale.

Wojna światów


Co najbardziej szkodzi „sensacji”? Brak zainteresowania ludzi. Temat, mimo odgrzewania we wszystkich wydaniach serwisów informacyjnych, umiera następnego dnia. Co wtedy? Można albo pogodzić się z losem i pójść naprzód, albo brnąć dalej w kłamstwo. Tak jak w przypadku „Wojny światów” - audycji radiowej z 1938 roku, o której słyszał prawdopodobnie każdy.

Była to profesjonalnie przygotowana audycja mająca przekonać słuchaczy, że na Ziemi wylądowali kosmici i rozpoczyna się tytułowa wojna. Realistyczna prezentacja, doskonali aktorzy, efekty specjalne i… na nic się to wszystko zdało. Znakomita większość słuchaczy nie uwierzyła w nieziemskie doniesienia, część się nie przejęła. Wbrew filmowym wizjom, nie było wcale drżących tłumów, gromadzących się w kościołach. Cała panika okazała się od początku do końca wyssana z palca!

Gazety pisały o masowej histerii, licznych samobójstwach, wybuchających zamieszkach i wszystkich innych sensacyjnych motywach odgrywanych do znudzenia we współczesnych filmach science-fiction. Bez skutku. Panika wywołana przez „Wojnę światów” okazała się w praktyce równie wielkim wydarzeniem jak protest studentów, na który przyszły trzy osoby plus transparent czy inne podobnie epokowe wydarzenia.

Już wtedy wiedziano, że nie liczą się fakty, liczy się sprzedaż. Nie wiedziano jednak, że „ciemny lud” wcale nie kupi wszystkiego. Ale cóż, tego ostatniego niektórzy zdają się nie rozumieć do dzisiaj… Dawniej niestworzone historie wymyślano głównie dla żartów, dzisiaj chodzi wyłącznie o pieniądze. Zero przy tym zabawy!

Źródła:
1, 2, 3, 4, 5
13

Oglądany: 66525x | Komentarzy: 28 | Okejek: 201 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

18.04

17.04

16.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało