Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Obalamy 9 najpopularniejszych mitów o piratach

155 089  
455   67  
Kto marzy o tonach złotego kruszcu, portowych ladacznicach i wygrzebywaniu sobie korników z drewnianej nogi, niech zamelduje się na naszej łajbie. Dziś będziemy grabić, opijać się rumem, zabijać i brzydko pachnieć. Tak wygląda piracki żywot, wy zapchlone szczury lądowe!

Odłóżmy jednak na bok romantyczny wizerunek morskiego łupieżcy, aby skonfrontować filmową wizję pirata z rzeczywistością. Okazuje się, że czeka nas spory zawód…

Piraci mówili śmiesznym językiem?

Arrrrr, matey! Przyjęło się, że hollywoodzcy piraci zawsze mają dziwaczną manierę mówienia. To oczywiście wymysł filmowców, którzy przez długie dekady utrwalali nam wizerunek nie lękających się żadnego niebezpieczeństwa ekscentrycznych łupieżców.


Zacznijmy od tego, że w większości przypadków ekranowi piraci byli brytyjskimi bandziorami grasującymi na Morzu Karaibskim. Większość z nich to zwyczajni marynarze i rybacy, którzy położyli lachę na dotychczasowe parszywe zarobki i weszli na przestępczą drogę, aby nachapać się kosztowności rabowanych z handlowych statków. Najprawdopodobniej więc mowa typowego, brytyjskiego pirata w niczym nie różniła się od języka typowego, brytyjskiego marynarza.

Czymże był Jolly Roger?

W kwestii oznakowania pirackich jednostek wizja Hollywood akurat pokrywa się z rzeczywistością. Piraci w czasie łowów zwykli korzystać z flag różnych państw. Dopiero gdy statek zbliżył się do swej ofiary, flaga była ściągana, a na jej miejsce podnoszono czarną, budzącą grozę banderę.


Pirackie symbole wyszyte na czarnym materiale zwykło określać się mianem Jolly Roger i wbrew obiegowej opinii nie dotyczy ona jednego tylko rodzaju emblematu. Mimo że najpopularniejszym oznaczeniem była czaszka z dwiema skrzyżowanymi ze sobą kośćmi, to niektórzy kapitanowie silili się na oryginalność i sięgali po własne wzory. Z reguły jednak na ich flagach i tak dominowały wyszczerzone czachy, a nawet całe szkielety! Tak na przykład wyglądała bandera legendarnego pirata – Czarnobrodego!


Swoją drogą - pamiętacie germańskich piratów z Running Wild?

https://www.youtube.com/watch?v=hCwozq8u9Z4


Byli porywczymi szaleńcami

I kolejny raz filmowa wizja kłóci się z rzeczywistością. Jak wyglądał atak piratów na obcy statek? Czy zanim doszło do abordażu, morskie bandziory dziurawili jednostkę przeciwnika gradem armatnich kul? Czy po zaciekłej walce pokład zniszczonego, stojącego w płomieniach statku wroga pokryty był trupami walczących po obu stronach wilków morskich?


Ależ skąd! Kapitanowie pirackich bander doskonale zdawali sobie sprawę z wartości, jaką byli ich najlepsi marynarze, więc robili wszystko, aby nie narażać swej załogi na uszczerbek i bazując na reputacji okrutnych korsarzy zdobyć jednostkę przeciwnika w sposób niewymagający przelewu krwi. Ponadto ostrzeliwanie łajby przeciwnika byłoby też jednoznaczne ze zniszczeniem cennego łupu. I nawet nie chodzi tu tylko o ładunek, ale i o sam statek, który był przez piratów przejmowany, a następnie za dobrą cenę spieniężany. Kto by chciał kupić przeoraną pociskami, dziurawą niczym szwajcarski ser przeciekającą barkę?

Na statkach panował chaos

Pijani w sztok brodacze, którzy w przerwach pomiędzy kolejnymi napadami grają w kości i tłuką się po gębach? Nic z tych rzeczy. Według historyków piraci byli niekiedy znacznie lepiej zorganizowani niż marynarze z wojskowych jednostek. Osoba chcąca dołączyć do pirackiej załogi musiała podpisać specjalny dokument, który nakazywał jej przestrzeganie ściśle określonych zasad.


Najczęściej pojawiającymi się punktami były te zabraniające kobietom i dzieciom wchodzenia na pokład statku, zakazujące hazardu i zobowiązujące każdego marynarza do dbania o swoją broń. Niektóre z pirackich kodeksów zapewniały też wypłatę specjalnej renty dla członków załogi, którzy podczas pełnienia swoich obowiązków doznali trwałego uszczerbku na zdrowiu.
Surowe kary groziły tym, którzy nie dostosowali się do regulaminu i np. okradli jednego z członków swej załogi.

Piraci zrzucali nieposłusznych marynarzy ze specjalnej „trampoliny”

… albo porzucali ich na bezludnych wyspach! To też wymysł amerykańskich filmowców. Akurat w kwestii karania krnąbrnych członków swojej załogi piraci byli wyjątkowo tradycyjni.


Gagatek był krępowany sznurami, a następnie przeciągany pod statkiem z jednej strony burty na drugą. Biedak nie tylko solidnie się podtapiał, ale i kaleczył się o sterczące fragmenty muszli skorupiaków oblepiających drewno. Jeszcze w XVIII wieku taka kara była oficjalnie stosowana nie tylko na pirackich łajbach, ale także i na brytyjskich jednostkach należących do marynarki wojennej.

Piraccy kapitanowie rządzili żelazną ręką

To już zależało tylko i wyłącznie od załogi, która sobie kapitana wybierała. Mało kto wie, że na większości statków pirackich panował egalitaryzm, czyli całkowita równość pomiędzy członkami załogi. Wszystkie decyzje, wliczając w to wybór kapitana i kwatermistrza, podejmowano na zasadach demokratycznego głosowania. Dowódca miał władzę absolutną tylko w określonych sytuacjach, na przykład podczas bitwy.


Piraci zakopywali swoje skarby

Mało który pirat był przedsiębiorczym, marzącym o wygodnej emeryturze człowiekiem. Większość z nich zdawała sobie przecież sprawę, że przy prowadzeniu takiego trybu życia istnieją dość słabe szanse na dożycie sędziwych lat. Dlatego też zrabowane dobra szybko zamieniali na monety, a hajs wydawali w portach na litry rumu i choroby weneryczne serwowane przez rozklapiochy zatrudnione w śmierdzących dorszem domach rozpusty.


Niektórzy co bardziej rozsądni łupieżcy z czasem porzucali jednak swoją robotę i otwierali własne sklepy i magazyny z zaopatrzeniem dla piratów. Sporo takich biznesów powstało na przykład na Jamajce czy na Barbados.

Oznaczeniem rangi kapitana była papuga siedząca na jego ramieniu

Jeśli widziałeś pirata taszczącego papugę, to najprawdopodobniej ptaszysko było jednym z łupów, który za chwilę miał przeistoczyć się w garść monet. Morskie bandziory miały bowiem inne rzeczy do robienia niż opieka nad jakimiś wyliniałymi ptaszyskami.


Skąd więc wzięła się papuga na kapitańskim ramieniu? Ano z wydanej pod koniec XIX w. książki Roberta Stevensona pt. „Wyspa skarbów”. Autor utrwalił w niej całą masę pirackich stereotypów, wliczając w to wspomnianego ptasiora o kolorowych piórkach, co to jest osobistym pupilem szefa morskiej szajki.

Miewali sztuczne kończyny

Mimo że istnieje kilka doniesień o pirackich kuternogach, to w rzeczywistości inwalidów raczej nie zatrudniano do służby na statku. Zdarzało się jednak dość często, że w wyniku odniesionych ran trzeba było któremuś z członków załogi urżnąć jakąś kończynę.


Podobno robotą tą często zajmował się pokładowy kucharz. Istniała duża szansa, że rozczłonkowany marynarz wyzionie ducha w wyniku utraty zbyt dużej ilości krwi lub infekcji, która wda się w ranę. Jeśli jednak przeżył, to faktycznie – prawdopodobnie kuśtykał potem z drewnianym kikutem zamiast nogi. Protetyka świetnie rozwijała się już w XVI wieku, a specjalistów w tej dziedzinie było całkiem sporo, szczególnie wśród francuskich chirurgów.
Nie zmienia to jednak faktu, że na pirackiej łajbie raczej mały pożytek z kulawego morskiego wilka lub pozbawionego rąk fechtmistrza…

https://www.youtube.com/watch?v=H0QfVDebLFg

Piraci w dalszym ciągu mają się dobrze. Dziś częściej można ich spotkać na małych motorówkach niż wielkich żaglowcach, a zamiast szabelkami wymachują leciwymi kałaszami, napadając na wielkie kontenerowce w okolicach afrykańskiego wybrzeża. Szacuje się, że straty wynikające z ich działalności mogą sięgać nawet do 15 miliardów dolarów rocznie!

Źródła: 1, 2, 3, 4
6

Oglądany: 155089x | Komentarzy: 67 | Okejek: 455 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

20.04

19.04

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało