Seryjni mordercy z Polski
Świat wydał tak wielu seryjnych morderców, że wzdłuż i wszerz dzielić ich można na setki kategorii. Są kobiety-morderczynie, mordercy amerykańscy, mordercy polityczni, mordercy religijni... Ale są też seryjni mordercy z Polski - oto 10 postaci, które zadbały o to, by lokalnym wydziałom zabójstw nie zabrakło roboty.
Mordują z różnych powodów. Nienawidzą lub sami są znienawidzeni. Często chorzy. Zabijają raz, a potem znowu, by ukryć ślady pierwszej i późniejszych zbrodni. Tak wyglądała historia Bogdana Arnolda, który w październiku 1966 roku zabił po raz pierwszy. Ofiarą była prostytutka, która, znalazłszy się w domu mężczyzny, zażyczyła sobie 500 złotych za noc. Morderca wpadł w szał i młotkiem pozbawił kobietę życia. Podobny los spotkał kolejną prostytutkę kilka miesięcy później. Według zeznań mordercy, druga ofiara zginęła, bo trafiła na źle ukryte zwłoki pierwszej.Bogdan Arnold (1933-1968)
Arnold nie miał dobrego planu, nie wiedział, w jaki sposób pozbywać się zwłok. W domowych warunkach próbował przyspieszać rozkład martwego ciała, co skutkowało jedynie rojami much zlatującymi się wokół okna jego mieszkania. To zaalarmowało sąsiadów, którzy - przekonani, o ironio, o śmierci lokatora - wezwali milicję. Ta odkryła zwłoki prostytutek, a tydzień później morderca sam stawił się na komisariacie. Powiedział, że żałuje... że nie zabił również swojej żony.
Bogdan Arnold został powieszony 16 grudnia 1968 roku.
Wampir z Zagłębia
"Zabicie tysiąca kobiet na tysiąclecie państwa polskiego" - nawet jeśli wymysły dziennikarzy były mocno przesadzone, zdołały zasiać prawdziwą panikę w narodzie. Ofiar, które odpowiadały profilowi przestępcy, było w latach 60. kilkadziesiąt, choć mówiło się, że w rzeczywistości zginęło jeszcze więcej kobiet. Wśród nich - potwierdzonych oficjalnie przez MO - była bratanica Edwarda Gierka, co nadało śledztwu szczególnie istotny ton. Na tyle istotny, że najprawdopodobniej "wampir z Zagłębia", bo taki przydomek nadano seryjnemu mordercy, wciąż żyje lub zginął na wolności, nieniepokojony przez nikogo.
Najtrudniej działaniom milicji i prokuratury było zarzucić profesjonalizm - zobligowani do znalezienia winnego, wytypowali aż 267 podejrzanych. Wśród nich znalazł się Zdzisław Marchwicki, skazany na karę śmierci. Wielokrotnie powtarzano później, że wobec Marchwickiego nie znaleziono żadnych niepodważalnych dowodów, a proces był niczym więcej jak tylko farsą na potrzeby mediów. Równocześnie przynajmniej kilka innych, głównie chorych psychicznie, osób próbowało przyznać się do bycia "wampirem z Zagłębia".
Egzekucji Zdzisława Marchwickiego dokonano 26 kwietnia 1977 roku.
Joachim Knychała (1952-1985)
Klątwą medialnych procesów jest to, że - wbrew oczekiwaniom - publiczny lincz wcale nie uspokaja narodu. Zamiast tego niepożądane informacje trafiają do kilku, kilkunastu niepełnosprawnych umysłowo osobników, którzy postanawiają pójść w ślady "bohatera" urządzanego przez państwowe służby cyrku. Tak było w przypadku Joachima Knychały, który - zainspirowany "wampirem z Zagłębia" - postanowił zostać "wampirem z Bytomia".
Działał w latach 1975-1982 na Śląsku i postępował tak samo jak "wampir z Zagłębia". Swoje ofiary obezwładniał mocnym ciosem w głowę, następnie wykorzystywał je seksualnie i brutalnie masakrował zwłoki. Tym razem jednak śledczy poszli po rozum do głowy i zamiast urządzać szopkę, działali znacznie bardziej dyskretnie. Tymczasem bytomski wampir mordował dalej - dojrzałe kobiety oraz nastoletnie dziewczynki. Podejrzany Joachim Knychała ma jednak alibi - kiedy dokonywano morderstw, on pracował na zmianie w kopalni. Wychodzi na wolność i znika na 2 lata, po upływie których morduje znów. W końcu udaje się podważyć alibi Knychały, a ten podczas przesłuchania przyznaje się do dokonanych zbrodni. Mimo że jego ofiar było więcej, skazany zostaje za 6-krotne zabójstwo i 7-krotne usiłowanie zabójstwa.
Joachim Knychała został powieszony 28 października 1985 roku.
Leszek Pękalski (1966-)
Nie wiedzieć czemu, w polskiej prasie praktycznie każdego seryjnego mordercę zwykło się nazywać wampirem. Był wampir z Zagłębia, z Bytomia, Leszek Pękalski z kolei nazwany został "wampirem z Bytowa". W przeciwieństwie do dwóch poprzednich wampirów, Pękalski był od urodzenia fizycznie upośledzony. Osierocony, przebywał pod opieką własnego wujka, by po latach zostać oskarżonym o popełnienie aż 17 morderstw. Mimo wysiłków śledczych - a sądy potrzebowały już nieco pewniejszych dowodów niż tylko oczekiwania władzy - Pękalskiemu udało się udowodnić zaledwie jedną zbrodnię.
Leszek Pękalski opowiadał ze szczegółami o mordach i gwałtach, których się dopuszczał. Przyznał się do ponad 70 zabójstw, a mimo to potwierdzenie w dowodach znalazło tylko jedno. Dlatego też morderca skazany został w 1996 roku na 25 lat więzienia, ale cztery lata - wliczone w poczet kary - spędził w areszcie podczas procesu.
Leszek Pękalski wyjdzie na wolność najpóźniej w 2017 roku.
Paweł Tuchlin (1946-1987)
Spokojny, stabilny i zaradny - to słowa, które według sąsiadów najlepiej opisywały Pawła Tuchlina, skazanego później za 9-krotne zabójstwo i 11-krotne usiłowanie zbrodni. Jako jeden z jedenaściorga rodzeństwa, syn ojca alkoholika, nie miał łatwego życia. Ożenił się jednak i pracował jako kierowca, od czasu do czasu tylko umilając sobie codzienność niewielkimi kradzieżami. Miał też w zwyczaju dość regularne obnażanie się przed nieznajomymi.
Mordował kobiety w wieku od 19 do 53 lat. Za pierwszym razem - nieskutecznie - zaatakował w 1975 roku. Pierwszy raz skutecznie - 9 listopada 1979 roku. "Działał" nad morzem, w Gdańsku, Starogardzie Gdańskim i w okolicach. Ostatnia ofiara Tuchlina, określanego jako "Skorpion", zmarła w pierwszej połowie 1983 roku. Tyle, w połączeniu z obciążającym mordercę zakrwawionym młotkiem znalezionym w bagażniku jego samochodu, wystarczyło sądowi do skazania go na karę śmierci - w starych dobrych czasach, kiedy seryjnych morderców nie wysyłano jeszcze na 25-letnie wakacje na koszt podatników.
Paweł Tuchlin został powieszony 25 maja 1987 roku.
Karol Kot (1946-1968)
Kot, który został wampirem, to - wbrew pozorom - nie swobodna interpretacja ewolucji dokonana przez nieudolnego rysownika komiksów, a historia prawdziwa, która wydarzyła się w Krakowie. Stąd też kolejny seryjny morderca, niezbyt skądinąd skuteczny, Karol Kot, nazwany został "wampirem z Krakowa". Tam właśnie mordował, próbował mordować i podpalał, doprowadzając mieszkańców miasta do istnego obłędu. Panika była bez mała paraliżująca.
Pochodzący z tzw. dobrego domu, Karol Kot wielbił się w widoku krwi. W dzieciństwie chadzał do rzeźni, pomagając w uboju zwierząt. Ofiarami swoich pasji uczynił dwoje ludzi - 77-letnią kobietę i 11-letniego chłopca. 10 kolejnych osób próbował zamordować, podpalił 4 gospodarstwa. Jego działalność zostałaby ukrócona zdecydowanie wcześniej, gdyby nie milicja, która "widziała lepiej niż świadkowie". W końcu jednak "wampir z Krakowa" został schwytany i - wówczas 21-letni - skazany na karę śmierci, którą po odwołaniu zamieniono na dożywocie. Wówczas ocknął się prokurator generalny i anulował postanowienie sądu II instancji.
Karol Kot - z poważnym guzem mózgu wykrytym podczas sekcji zwłok - został stracony 16 maja 1968 roku.
Nikifor Maruszeczko (1913-1938)
Nikifor Maruszeczko miał zaledwie 25 lat, kiedy upomniała się o niego sprawiedliwość. Nie bez powodu nazywany jednym z najgroźniejszych przestępców w okresie międzywojennym w Polsce, uwielbiał alkohol. To przez alkohol zabijał, aż wreszcie przez alkohol został zabity. Urodził się na Podkarpaciu, wychowywała go matka alkoholiczka. Nie była dobrym wzorcem dla nastolatka, który - przyłączywszy się do trupy wędrownych muzyków - szybko zajął się kradzieżami i rozbojami.
Mordował w Polsce i za granicą, w Niemczech. Przez pewien czas, uciekłszy polskim służbom, ukrywał się w Berlinie. I tam jednak działał bez większych przeszkód - również zachodni funkcjonariusze okazywali się wobec dwudziestoletniego zbrodniarza bezradni. Maruszeczko wpadł w 1938 roku, podczas awantury, którą pod wpływem alkoholu urządził w jednym z polskich hoteli. Mimo że zabił kilkanaście osób, w sądzie odpowiadał jedynie za zabójstwo policjanta. To wystarczyło do skazania.
Nikifor Maruszeczko został zabity 8 sierpnia 1938 roku.
Stanisław Modzelewski (1929-1969)
W przypadku sadysty Stanisława Modzelewskiego jedyną niewiadomą było, czy nad swoimi ofiarami znęcał się przed ich śmiercią, czy już po. Subtelna różnica ta dotyczyła siedmiu bądź ośmiu kobiet w wieku 18-87 lat. Siedmiu, bo tyle morderstw udowodniono "wampirowi z Gałkówka" - jakby innych wampirów było w historii mało - bądź ośmiu, bo do tylu przyznał się Modzelewski.
Był kierowcą, pracował w stolicy. Swoje ofiary zabijał, okradał i wykorzystywał - w trudnej do ustalenia kolejności. I był też kolejnym przestępcą, któremu - świadomie lub nie - udało się oszukać milicję. Założenie, że mordujący w bezpośrednim sąsiedztwie torów kolejowych przestępca jest pracownikiem PKP, okazało się błędne, a Modzelewskiemu podarowało dodatkowe dziesięć lat na wolności. Aresztowano go dopiero w 1967 roku, dziesięć dni po ostatnim dokonanym przez niego morderstwie. Od przedostatniego dzieliło je ponad 20 lat. Mimo wysiłków obrony, która próbowała udowodnić niepoczytalność "wampira z Gałkówka", skazany został na karę śmierci.
Stanisław Modzelewski został powieszony 13 listopada 1969 roku.
Henryk Moruś
Henryk Moruś to seryjny morderca, który na kartach historii Polski zapisał się w sposób szczególny, jest bowiem ostatnią osobą skazaną nad Wisłą na karę śmierci. Dlaczego jest, a nie był? Dlatego, że wyrok wydano w czasie, kiedy kara śmierci została już właściwie zniesiona. Przyczyniły się do tego kolejne apelacje adwokata Morusia, które ostateczni doprowadziły do tego, że stracenie zamienione zostało na dożywocie w więzieniu z możliwością starania się zwolnienie dopiero po 25 latach - a więc nie wcześniej niż w 2017 roku.
Henryk Moruś trafił do więzienia w nagrodę za 7 zabójstw dokonanych w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Urodził się w Sulejowie i postanowił, że na życie zarabiać będzie z pomocą karabinka sportowego. Nie zamierzał bynajmniej jednak zostać sportowcem. Zastrzelił siedem osób, w tym - liczoną za dwie osoby - kobietę w ciąży. Atakował zarówno sprzedawców, jak i przedsiębiorców. W wolnych od zbrodni chwilach zajmował się nielegalnym wyrobem alkoholu - co również zostało przypomniane na rozprawie.
Henryk Moruś resztę życia spędzi w więzieniu - chyba że sąd postanowi inaczej.
Mariusz Trynkiewicz (1962-)
Różne są motywy, które popychają morderców do popełnianych przez nich zbrodni. Jedni upatrują w zabójstwach szansę na zarobek, inni zabijają, bo "tak każą im głosy". Mariusz Trynkiewicz z kolei, morderca z Piotrkowa Trybunalskiego, zwyczajnie nie lubił dzieci. Albo - z innej strony patrząc - lubił je zdecydowanie za bardzo.
Urodził się w 1962 roku, pracował w szkole, gdzie miał kontakt z nastoletnimi uczniami, których regularnie zapraszał do swojego mieszkania. Tam wykorzystywał ich seksualnie i zabijał. Ofiary Trynkiewicza miały od 11 do 13 lat. Skazany, wyszedł na wolność w związku z chorobą matki. Przepustka z więzienia okazała się dlań przepustką do popełnienia jeszcze kilku zbrodni. W międzyczasie domagał się jeszcze zmiany nazwiska, by po odbyciu kary - która z kary śmierci zmieniona została na 25 lat pozbawienia wolności - nie być prześladowanym m.in. przez sąsiadów. Sąd - przynajmniej w tej kwestii - nie poszedł jednak pedofilowi na rękę.
I to by było tyle pozytywnych wiadomości - zwłaszcza w kontekście tego, że w 1989 roku zamieniono karę śmierci na 25 lat pozbawienia wolności, co oznacza, że w ciągu najbliższych kilku lat na wolność wyjdzie jeszcze niemal 100 przestępców, którzy - mimo popełnionych morderstw - znajdą się bez jakiegokolwiek nadzoru.
Źródła: 1, 2
Oglądany:
310553x
|
Komentarzy:
107
|
Okejek:
596
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
09.05
- Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów (241)
- Kiedy wychodzisz za mąż po 30. – Demotywatory (522)
- Największe obciachy – Pozwalają żołnierzom WOT iść do pracy w mundurach. I to zły pomysł… (266)
- Polska imperium Thermomixa. Oto ile na Polakach zarobiła niemiecka firma – Co nowego w technologii? (82)
- Kobiety opowiadają o najstraszniejszych rzeczach, jakie zrobili im faceci (152)
- W moją domową siłownię uderzył piorun i pozostawił taki oto artefakt na lustrze – Bardzo nietypowe znaleziska internautów (142)
- Zdjęcia, które stały się przypadkowym arcydziełem (51)
- Kryminał w stylu starorzymskim, czyli jak cesarz Tyberiusz rozwikłał tajemnicę pewnej zbrodni (7)
- 7 rzeczy, które warto wiedzieć o mało znanym póki co denisowianinie (9)
- Serwerownia jak z Matrixa – Raj perfekcjonisty (25)
- Amator cmentarzysk starych pojazdów – od traktorów po mercedesy (13)
- Piękne dziewczyny w zakolanówkach (21)
- 15 najdziwniejszych rzeczy, jakie barmani usłyszeli w pracy (22)
- Z życia strażnika miejskiego - bynajmniej nie tak strasznego jak go malują (76)
- Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego (23)
08.05
- Mistrzowie Internetu – Aktywiszcze u lekarza (191)
- Najmocniejsze cytaty – Gwiazda filmów dla dorosłych zdradziła, ile zarabiała za jedną scenę, kiedy była numerem jeden w branży (190)
- Poszedłem się zważyć i myślę, że znam już odpowiedź – Ludzie, którzy mieli bardzo zły dzień (152)
- Internauci piszą, co się aktualnie dzieje z ich byłymi klasowymi klaunami/patusami (65)
- Polski sędzia ucieka na Białoruś i prosi o azyl polityczny – najlepsze memy (130)
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą