Szukaj Pokaż menu

Ekskluzywny wywiad z Krystianem Czubem

8 196  
0   13  
Udało nam się zrealizować ekskluzywy wywiad z panem Krystianem Czubem, byłym mężem pani Krystyny Czubówny i właśnie dzięki niemu dowiemy się nieco więcej o jej nieznanym życiu i zwyczajach. Jako pierwsi poznamy zwyczaje osoby, która nie nie daje wywiadów. Tak wiele plotek na jej temat krąży w różnych miejscach, że musiliśmy dotrzeć do źródeł prawdy.

Joe Monster: Proszę pana, słyszeliśmy że pani Krystyna interesuje się survivalem. Czy to jest prawda, że potrafi ona znieść naprawdę trudny klimat?
Krystian Czub: Może żyć w zimnych lasach Kanady, na śnieżnych szczytach Gór Skalistych - do wysokości 4500 m n.p.m., na wysokich równinach Kordylierów i w Andach, na pampie argentyńskiej i w gęstych puszczach Amazonii. Znosi nawet gorące pustynie Arizony.

- Naprawdę? A więc Ameryka Południowa.. Ale gdyby kryzys argentyński rozszerzył się na inne kraje tego regionu to zakładając że jest jednak w Ameryce Południowej, to co ona wtedy robi?

Feministyczna bajka o czerwonym kapturku

18 757  
5   9  
Artykuł pochodzi ze stron Radia Zet, polecam go pod rozwagę każdemu kto uważa że feminizm nie ma nic wspólnego z żadnym totalitaryzmem i manipulacją. Na początku była bajeczka którą wszyscy znają, więc pozwoliłem ją sobie usunąć:
(...) Niestety, nie ma miejsca, aby zająć się wszystkimi aspektami w tej baśni, dlatego też skupimy się na tych, które dotyczą głównego tematu: seksualności, buntu przeciwko autorytetom, dojrzewania, postaci ojca oraz jego rywalizacji z matką. Czerwony Kapturek jest dziewczynką zbuntowaną przeciwko matce - a jej bunt wynika min. z zazdrości o ojca. Wydaje się, że babcia jest tutaj symbolem matki. I dziewczynka, udzielając dokładnych informacji na temat miejsca jej pobytu, pragnie nie tyle zemścić się za zrzucenie na nią zbytniej odpowiedzialności (związanej z przekazaniem jej seksualnego uroku - patrz: kolor czerwony), ile jest to wynikiem nieświadomej zazdrości o ojca.

Odezwa do rowerzystów czyli powrót mechanika rowerowego

8 077  
3   10  
Bracia Rowerzyści! Bierzemy udział w wielkiej walce o wywalczenie choć skrawka własnej przestrzeni życiowej, opanowanej przez samochody, autobusy, tramwaje, dresiarzy w swoich golfach II. Walka tragiczna, kórej zdawać się może naszym przeznaczeniem jest przegrana. Lecz w chwili gdy szala zwycięstwa zdawała się przechylić na korzyść przeciwników, pojawił się bohater, który niczym Spiderman (tak, ten co za milion siedemset miliardów przychodu w ciągu pierwszego tygodnia wyświetlania w kinie) uratuje nasz świat przez zniszczeniem!
Jeden z naszych czytelników, M&Ms zwany Olc, miał szczęście spotkać tego nadczłowieka, super mechanika rowerowego! Otóż ten mechanik, był akurat wtedy przygodnym rowerzystą, spotkanym wśród gapiów przypatrujących się trzem uszkodzonym pojazdom mechanicznym na skrzyżowaniu.

Olc: Ale się pogniotły.
Przygodny Rowerzysta: Dobrze im tak, kutasom spalinowym.
Zdziwiony Olc: Co ty? Przecież tu obok jest ścieżka rowerowa, co ci przeszkadzają auta na ulicy?
P.R.: Ten przewrócony polonez rano parkował na ścieżce rowerowej. Dlatego nadpsułem mu hamulce.
Olc: Teraz rozumiem. A tak w ogóle, to czemu twój rower jest taki jakiś... dziwny?
P.R.: Bo to jest rower bojowy. Sam go robiłem. Ma też specjalne zabezpieczenia przed kradzieżą. Patrz! (Wkłada rękę pod siodełko, coś tam majstruje.) - Teraz zobacz, co się stanie, jak ktoś usiądzie na siodełku.
(Naciska siodełko, przez mały otwór w środku z metalicznym szczękiem wystrzeliwuje 20-centymetrowa szpila.)
Olc: Dobre... Ale ostra... Co to takiego, tak się lepi?
P.R.: Posmarowana roztworem kapsaicyny. Jak się wbije, to piecze tak, że człowiek wyje jak alarm samochodowy. Wtedy jak się usłyszy, to można przyjść i mu dokopać.
Olc: A jakbyś zapomniał wyłączyć?
P.R.: Ja nie zapomnę. Ale mój stary kiedyś chciał pojechać do sklepu i zrobił się w konia. Właściwie to nie w samego konia, tylko trochę niżej. Twardy z niego facet, aż się szpila wykrzywiła. Od tej pory nie daje mi forsy.
Olc: W każdym razie niezły pomysł.
P.R.: Jeszcze lepiej zrobiłem z dętkami. Kiedyś różne dzieciaki wykręcały mi wentylki, to nadmuchałem je gazem łzawiącym. Właściwie to raczej paraliżująco-drgawkowym. Tak przynajmniej mówił lekarz, który mnie ratował, jak kiedyś najechałem na gwoździa. Myślał, że to atak padaczki.
Olc: Nieźle! A co to takiego masz na kierownicy? Jakiś nowy rodzaj hamulców, czy co?
P.R.: Ha! To ekwipunek specjalny. Teraz jest złożony, bo farba wysycha.
(Rozkłada dwa teleskopowe ramiona i jakieś boczne części. Powstają wystające do przodu rogi i stercząca na metr z boku listewka z gąbką na końcu.) Te rogi to strach na pieszych. Miały być dłuższe, ale smerfy mogły skasować. A to jest coś miłego dla samochodów. Tu mam zbiorniczek z gumy; parę razy naciskam i gąbka na końcu kijka nasącza się czerwoną farbą. Jak dobrze trafi, to akurat na szybę. Niech ktoś spróbuje wyprzedzić mnie za blisko - ta farba jest poliuretanowa, żaden rozpuszczalnik jej nie weźmie.
Olc: Czekaj! Czy to nie ty pomalowałeś mojemu szefowi hiunadaja? Miał taką krechę przez całą długość. Ale mówił, że ktoś mu to zrobi? Na parkingu...
P.R.: Tak, pamiętam! Dopiero co wyjechałem z chaty, i nie zdążyłem napompować farby. A tu jedzie taki kretyn, pet w gębie, radio na full i przejechał tuż koło mnie, chociaż zjechałem prawie na krawężnik.
Przetarła go ta gąbka, ale bez farby. To ja zapamiętałem gościa, i akurat później dorwałem na parkingu. Chciałem mu gumy poprzebijać, ale to by było nie fair, czemu niby jednego mam tylko malować, a drugiemu przebijać? To posmarowałem go jak wszystkich.
Olc: Ale się wściekał! Wiesz co? Powiem mu to, bo facet może zwątpić w ideowość dzisiejszych bojowników. Myślał, że ktoś mu to zrobił dla jaj.
P.R.: A powiedz, mnie to nie robi. Zobacz jeszcze na to. Wygląda jak bidon, nie? Patrz: ściągam zakrętkę, wyciskam, i leci olej. To nie jest zwykły olej, tylko specjalny, o obniżonym napięciu powierzchniowym. Wnika w każdą szczelinę. Jak jakiś pacan zaparkuje na ścieżce rowerowej, o zalewam mu tym hamulce. Od jakiegoś czasu wł?adam też za wycieraczkę reklamę zakładu blacharskiego - blacharz odpala mi za to dwie stówy od klienta. Raz mi się śmiać chciało, bo posmarowałem komuś hamulce - stał na środku czerwonej ścieżki - i czekam aż przyjdzie - zawsze to miło popatrzeć, jak wali w drzewo. I co się okazuje? Że to była straż miejska, i faceci łazili wzdłuż ścieżki rowerowej, żeby wlepiać mandaty za złe parkowanie. Wsiadają, przejeżdżają kawałek i na zakręcie - pierdut w samochód, któremu sami wcześniej założyli blokadę. Właściciel jak wrócił, to wezwał policję - i wyszło, że obaj strażnicy mieli ponad półtora promila. Strażnik tłumaczył, że hamulce nie działały, ale smerf nie uwierzył i chciał - jak to oni mówią - usunąć pojazd z miejsca zdarzenia. Wsiadł, cofnął kawałek i rozbił reflektor we własnym radiowozie. Nieźle, co?
Olc: Super, Wiesz co? Zapiszę, co zapamiętałem z tej rozmowy, może jakaś gazetka to puści. Jak mam ciebie przedstawić?
P.R.: Niech będzie Shimano Revolta. Revolta przez "v". I napisz jeszcze, że na pieszych co łażą po ścieżkach hoduję żuki gnojarze. Będę robił takie kule z bibuły, a w środku śmierdzące mazidło i te żuki. A do tych rogów na kierownicy dorabiam katapultę. To będzie dla kobiet, one strasznie nie lubią żuków gnojarzy. Na facetów chciałbym robić z czymś, co gryzie. Próbuję założyć mrowisko.
Olc: Nie przesadzasz? A co, jeśli ktoś ci się zrewanżuje, np. jakiś skin albo bokser?
P.R.: Zdarza się. Czasem specjalnie, jak widzę jakiegoś groźnego dupka za kierownicą, to wołam na niego: "pierdoły jeżdzą autem, ludzie rowerami" i spadam. Wiesz, jak to świetnie wyrabie mięśnie? W życiu bm tak szybko nie jechał bez mobilizacji.
Olc: Dziękuję za rozmowę.
P.R.: Nie ma sprawy. Za P.R. ludzie będą się bali wyjść z domu bez roweru. ;-))
3
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Feministyczna bajka o czerwonym kapturku
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Liczniki i kokpity w samochodach, które wyprzedziły swoje czasy
Przejdź do artykułu Po ankiecie mundialowej
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Szkoła Przetrwania Joe Monstera
Przejdź do artykułu Ludzie, którzy mieli niesamowitego farta
Przejdź do artykułu Joe Monster żąda powrótu Misia Uszatka!
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Podróż palcem po mapie
Przejdź do artykułu Czy będziesz kiedyś szczęśliwszy?

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą